PGE Turów Zgorzelec. miał bardzo wąską rotację w poniedziałkowym spotkaniu z Treflem Sopot. Nieobecni z różnych powodów byli Mardy Collins i Chris Wright. Na dodatek Jakub Karolak na parkiecie nie pojawił się ani na chwilę. To utrudniło życie trenerowi mistrzów Polski - Miodragowi Rajkoviciowi.
[ad=rectangle]
- Mamy krótką rotację lecz moi gracze dobrze zrozumieli taktykę, głównie to, ze mają dobrze zagrać w obronie. I udało się wygrać - przyznał na konferencji prasowej serbski szkoleniowiec PGE Turowa Zgorzelec.
W tym spotkaniu Rajković mógł liczyć na Michała Chylińskiego (17 punktów), Filipa Dylewicza (14), ale swoje dorzucili także Tony Taylor (12) i Kyryło Natiażko (11).
Na pomeczowej konferencji opiekun PGE Turowa bardzo ciepło wypowiadał się na temat zespołu z Sopotu, ale jednocześnie przyznał, że zwycięstwo na tak gorącym terenie bardzo go cieszy.
- Wygrana z Treflem znaczy dla mnie zawsze wiele, ponieważ szanuję ten klub. W ostatnich latach udało się zagrać mojej drużynie kilka dobrych meczów z Treflem, ale zdarzyły się w nich niespodzianki. Życzę sopocianom awansu do play-off i wiem, że potrzebują do tego wygranej, ale my także tego potrzebujemy, aby walczyć o lidera - zaznaczył Rajković.
Zgorzelczanie przesunęli się w tabeli na trzecie miejsce. Mają punkt straty do AZS-u Koszalin i Stelmetu Zielona Góra (zielonogórzanie we wtorek grają z Polpharmą). Mistrzowie Polski wciąż mają szansę na pierwsze miejsce przed fazą play-off. - Wiemy, jak nasza sytuacja wygląda. Zrobimy wszystko, aby być liderem po sezonie zasadniczym - przyznał Rajković.
Co za rozbieżność celów. Czy ktoś to rozumie, bo ja się pogubiłem.