Zbigniew Pyszniak czeka na decyzję radnych
O tym, że tarnobrzeska koszykówka wciąż będzie wspierana przez miasto włodarz klubu poinformował już kilka tygodni temu. Wciąż jednak nie wiadomo, jaka kwota zostanie przelana na konto Jeziora.
Przypomnijmy, że w wyniku ostatnich wyborów samorządowych nowym prezydentem Tarnobrzega został Grzegorz Kiełb, a do sporych zmian doszło także w radzie miasta. Jest to o tyle ważne, że to właśnie miasto jest głównym sponsorem Jeziora Tarnobrzeg. Jeszcze w kampanii wyborczej nowy włodarz zapowiadał, że nie będzie przeznaczał takich kwot na sport jak jego poprzednik.
Prezes Zbigniew Pyszniak w lutym zdradził, że koszykówka w Tarnobrzegu wciąż będzie a drużyna wróci do korzeni i będzie znów grać pod szyldem i w barwach Siarki. Wciąż jednak nie ma oficjalnych decyzji i gwarancji, a wszelkie plany opierają się póki co na luźnych rozmowach i zapewnieniach tarnobrzeskich radnych. Pod koniec kwietnia będzie już jednak wiadomo, jak duże będzie wsparcie dla klubu i na jakich zasadach przebiegać będzie współpraca.
- Zwróciliśmy się z prośbą do pana prezydenta o wsparcie finansowe i on zadeklarował, że będzie nam ono udzielone. Zobaczymy jaka będzie to kwota, my zasugerowaliśmy, ile nam jest potrzebne. Wszystko rozstrzygnie się na sesji rady miasta. Rozmawiałem z większością radnych i z tego co wiem, będą "na tak". Wszystko musi być jednak potwierdzone oficjalnie. Wydaje mi się, że ta koszykówka wciąż będzie, a na jakim poziomie będzie drużyna to ciężko powiedzieć. Wszystko wciąż się kręci wokół pieniędzy - przedstawia sytuację Pyszniak.
Dobrą informacją jest to, że trzon drużyny wciąż będzie grał na Podkarpaciu. Ważne kontrakty mają Jakub Patoka, Piotr Wojdyr, Kacper Młynarski a bliski porozumienia jest również Daniel Wall. Pozostała część składu prawdopodobnie będzie nowa, a jej jakość zależeć będzie od środków, jakimi będzie dysponował tarnobrzeski klub.
- Z tego co się orientuje, to ze sponsorami jest ciężko. O jakiegoś tytularnego jest naprawdę bardzo trudno. Rozmawiałem o tym z prezydentem Kiełbem, wytłumaczyłem jaka jest sytuacja. Powiedział, że też się będzie rozglądał za jakimiś sponsorami. Nam tak naprawdę brakuje tylko te 200-300 tysięcy więcej. Niby nie aż tak dużo, a ciężko taką kwotę pozyskać. Uważam, że w takim przypadku udałoby się zbudować drużynę, która by walczyła z każdym - twierdzi Zbigniew Pyszniak.
Koszykarze z Tarnobrzega mieli już konkretnego sponsora i ambitne plany, ale fatalne wyniki i kiepska atmosfera wokół klubu sprawiła, że właściciele marki Stabill wytrzymali zaledwie rok. Czy jest szansa, że w najbliższej przyszłości się to zmieni?
Wydaje się, że przełomie kwietnia i maja w dużej mierze okaże się, jaka przyszłość czeka tarnobrzeski basket. Wszystko wskazuje na to, że drużyna dalej będzie utrzymywana rzez miasto, ale póki nie ma oficjalnej decyzji...
- W przyszłym sezonie transport i hala wciąż będzie za darmo. Trzeba te 1,2 mln jakoś uciupać jak to się mówi i byłoby bardzo dobrze. Ten budżet, który wymaga liga będzie, ale czy uda się nam uzbierać coś więcej, to nie wiem. Realnie te 200-300 tysięcy by się bardzo przydało W tym sezonie 100 tysięcy więcej i Johnson by nie odszedł, a obraz całego sezonu też byłby inny, bo w tym momencie drużyna nabrała ciekawych kształtów. Mówi się trudno - serce mówi tak, a rozum mówi tak. Trzeba było wybierać - dodaje Zbigniew Pyszniak.
Twarde Pierniki skompromitowały Jeziorowców. "Co z tego, że sporo rzuciliśmy?"