PGE Turów Zgorzelec po porażce z Asseco Gdynia wygrał trzy kolejne pojedynki i zapewnił sobie drugie miejsce w tabeli. Mistrzowie Polski nie ukrywają jednak, że chcą w niedzielę zagrać o pełną pulę i prześcignąć Stelmet Zielona Góra, który obecnie ma punkt przewagi w tabeli.
[ad=rectangle]
W środę zgorzelczanie na wyjeździe pokonali Energę Czarnych Słupsk. Mistrzowie Polski potwierdzili dobrą formę i zagrali po raz kolejny bardzo twardo w defensywie. - Bardzo się cieszę, że odnieśliśmy zwycięstwo na tak trudnym terenie. Chcieliśmy sobie zagwarantować przynajmniej drugie miejsce przed play-offami. Wiedzieliśmy, że zwycięstwo da nam tę pozycję - mówi Filip Dylewicz, autor 17. punktów.
- Wiedzieliśmy, że mecz w Słupsku będzie bardzo trudny, ponieważ Energa Czarni świetnie grają na własnym parkiecie. Słowa uznania za to, jak się prezentują ostatnio. Kipi w nich duża energia, są agresywni. Jednak nasza drużyna przez cztery kwarty prezentowała równy poziom - dodaje Dylewicz.
PGE Turów w pełni wyłączył lidera Energi Czarnych, Karola Gruszeckiego, który trafił zaledwie dwa z piętnastu rzutów! - W defensywie zagraliśmy bardzo dobrze, co zaowocowało tym, że skuteczność słupszczan załamała się w czwartej kwarcie - przyznaje popularny "Dylu".
Zgorzelczanie nie powiedzieli jednak ostatniego słowa... Gdy w niedzielę pokonają Stelmet przynajmniej różnicą ośmiu punktów, to znajdą się na pozycji lidera przed play-offami.