Jezioro bliskie sensacji. Męczarnie Rosy Radom

Faworyzowani gospodarze dopiero w końcówce pokazali, że są lepszą drużyną. Jeziorowcy znów pozytywnie zaskoczyli, ale tradycyjnie brakło im wsparcia z ławki. Rosa wygrała 71:64.

Gospodarze byli zdecydowanym faworytem, a wygrana była im niezbędna do tego, by zająć jak najlepsze miejsce przed play-off. Drużyna Zbigniewa Pyszniaka chciała dobrym akcentem zakończyć sezon, a sprawienie niespodzianki w Radomiu mogło uchronić jeszcze ekipę z Podkarpacia przed zajęciem ostatniej lokaty w lidze.

Początek starcia był wyrównany, a stawiani przed meczem na straconej pozycji Jeziorowcy nie odpuszczali. Warto wspomnieć, że w Rosie nie zagrał Uros Mirkovic. Dobrze w swoim rodzinnym mieście spisywał się natomiast mający problemy z żebrami Daniel Wall. Po premierowej odsłonie prowadzili jednak zawodnicy Wojciecha Kamińskiego.

[ad=rectangle]

Tradycyjnie już, póki pierwsza piątka Jeziora miała siłę, to walczyła. Pierwszą zmianę opiekun gości zrobił dopiero po blisko 15 minutach rywalizacji. Rosa nie potrafiła jednak wykorzystać zwłaszcza przewagi pod koszem. Nieskuteczny był John Turek, który mylił się nawet z linii rzutów wolnych. Radomianie przez ponad cztery minuty nie zdobyli punktu, a zmiennicy Jeziora wnieśli sporo dobrego na parkiet. Problemem gości było jednak to, że po trzy faule miał już Daniel Wall i Craig Williams. Po 20 minutach niespodziewanie Rosa przegrywała z tarnobrzeżanami 35:40.

To nie była Rosa, którą mogliśmy oglądać w ostatnich tygodniach. Jeziorowcy grali swoją szaloną koszykówkę, która dawała zaskakujące efekty. Po trójce Josha Millera goście osiągnęli prowadzenie 54:41. W szeregach radomian pretensji nie można było mieć jedynie do Mike'a Taylora. Pod koniec trzeciej kwarty podopieczni Kamińskiego odrobili część strat, ale to wciąż Jezioro było na prowadzeniu.

Jezioro ostatnią kwartę musiało sobie radzić już bez Walla i podobnie jak w Zielonej Górze w podobny sposób przegrało. Dla koszykarzy Zbigniewa Pyszniaka oznacza to, że zakończyli sezon na ostatnim miejscu z bilansem 7-23. Rosa nie zagrała porywająco, ale zadanie ułatwiło jej Jezioro, które w ostatniej odsłonie zdobyło ledwie pięć oczek.

Na uwagę zasługuję to, że goście nie przegrali walki o zbiórki, mimo iż jako silny skrzydłowy sporo musiał grać Jakub Patoka. Rosa zagrała staranniej, bo popełniła o pięć strat mniej - 11:16.

Rosa Radom - Jezioro Tarnobrzeg 71:64 (25:21,10:19, 19:19,17:5)

Rosa: Taylor 20, Gibson 11, Sokołowski 10, Zalewski 8, Turek 5, Witka 5, Szymkiewicz 5, Majewski 4, Bonarek 2, Adams 1.
Jezioro:

Miller 19, Wysocki 10, Wall 9, Williams 9, Patoka 7, Morawiec 5, Wojdyr 5.

Źródło artykułu: