Radomianie zatrzymali koszalinian na 55 punktach. Dla AZS-u był to najgorszy wynik pod tym względem w sezonie. Wojciech Kamiński podkreśla, że ten mecz nie był najpiękniejszy do oglądania, ale w play-offach styl nie ma za dużego znaczenia.
[ad=rectangle]
- Nie był to najładniejszy mecz, ale walka i serce, jakie pozostawili koszykarze, może wynagrodzić te wszystkie inne, "brudne" rzeczy, które działy się na boisku - zaznacza opiekun Rosy.
Nie ma co ukrywać, że dobra gra w defensywie Rosy była kluczem do wygrania tego spotkania. Najlepsi strzelcy AZS-u Koszalin nie mieli swojego dnia, sporo rzutów przestrzeli, ale w samej końcówce mogli przechylić szalę na swoją korzyść. Sprawy w swoje ręce wziął jednak Robert Witka, który rzutem trzypunktowym dał zwycięstwo Rosie.
- Gratuluję swoim zawodnikom, że wytrzymali to spotkanie fizycznie, ale także mentalnie. Mimo że popełniliśmy kilka błędów, to w najważniejszych momentach wszystko robiliśmy bardzo dobrze - mówi Kamiński, który jest przekonany, że w tej serii AZS nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
- Myślę, że poziom obu drużyn jest zbliżony. AZS ma świetnych koszykarzy w składzie, ale w piątek to my byliśmy lepsi. Cieszymy się z tego ogromnie, ale to jest tylko jeden mecz. Do wygrania serii potrzebujemy trzech zwycięstw - dodaje Kamiński.