W dwóch pierwszych spotkaniach w Zgorzelcu podopieczni Mariusza Niedbalskiego nie mieli za dużo do powiedzenia. Wyraźnie przegrali oba mecze - 101:78 i 87:65. Sopocianie nawet przez chwilę nie byli realnym zagrożeniem dla zespołu mistrza Polski, który zaczyna prezentować coraz wyższą formę. Gracze Miodraga Rajkovicia od pięciu spotkań są niepokonani (ostatnia porażka 10 kwietnia).
[ad=rectangle]
- Przegraliśmy wyraźnie, ponad dwudziestoma punktami. PGE Turów pokazał nam miejsce w szeregu - mówił po sobotnim spotkaniu Michał Michalak, który zdobył 10 punktów. Skuteczniejsi byli od niego Eimantas Bendzius (15) i Tautvydas Lydeka (13).
W Zgorzelcu nikt nie popada jednak w hurraoptymizm. Miodrag Rajković przestrzega przed zbytnim lekceważeniem sopockiej drużyny. Warto podkreślić, że wtorkowe zawody odbędą się w Ergo Arenie. Ostatni mecz w tym obiekcie żółto-czarni rozegrali... 15 marca. Wówczas sopocianie przegrali z Energą Czarnymi Słupsk 68:85. Później Trefl przeniósł się do Hali Stulecia, w której wygrał jeden z trzech meczów.
- Teraz, po dwóch meczach, mamy lekką przewagę nad Treflem Sopot i tym samym, mamy większą pewność siebie. Nic jednak nie jest przesądzone, jedziemy nad morze i postaramy się wygrać po raz trzeci - podkreślił z kolei Rajković.
Wtorkowe spotkanie rozpocznie się o godzinie 19:15. Czy sopocianie przedłużą rywalizację? - Mamy jeszcze spotkanie w Sopocie. Musimy się postawić i być może uda się zrobić niespodziankę - dodał Michalak.
a wygrana dla Turowa