Po dwóch nieznacznie przegranych meczach w Słupsku, kibice Śląska Wrocław spodziewali się kolejnego zaciętego starcia we Wrocławiu. Owszem trzecia odsłona aktu była zacięta, ale tylko w pierwszej i trzeciej kwarcie. Przez resztę spotkania wyraźnie dominowali gracze Donaldasa Kairysa.
[ad=rectangle]
- Co ja mogę powiedzieć... Wiedzieliśmy, że we Wrocławiu czeka nas bardzo trudna przeprawa. Wiedzieliśmy też, że Śląsk to drużyna, która nastawia się na grę defensywną, którą zademonstrował w trzeciej kwarcie, ale na szczęście potrafiliśmy odeprzeć ten atak - przyznał po meczu Litwin.
Energa Czarni Słupsk doskonali zdawali sobie sprawę, że Śląsk będzie próbował wywierać presję w obronie, ale chyba nie spodziewali się, że wrocławianie będą tak nieskuteczni z dystansu. Mimo to WKS mocno nastraszył Czarnych w trzeciej kwarcie. - Nasz plan na ten mecz był taki, aby grać jak najmocniej w obronie. W trzeciej kwarcie popełniliśmy sporo strat i wrocławianie zaliczyli niesamowity run za sprawą szybkich ataków, z których powstrzymaniem mieliśmy ogromne problemy - dodał trener gości.
Tym samym ekipa ze Słupska do awansu potrzebowała tylko trzech spotkań, co może wydawać się sporym zaskoczeniem, bo Śląsk nieznacznie przegrał oba mecze wyjazdowe. - Jestem bardzo szczęśliwy, że wygraliśmy ten mecz, ale jestem bardziej szczęśliwy z tego, że zakończyliśmy tę serię w trzech spotkaniach.
Trener Energi Czarnych podkreślił również, że ważną rolę w serii ze Śląskiem pełnił Mantas Cesnauskis, który był bardzo zmotywowany, aby pokazać, że WKS popełnił błędną decyzję, pozbywając się go w trakcie sezonu. - Cieszę się, że Mantas rozegrał kolejne dobre zawody. Wiedziałem, że jest szczególnie zmotywowany, żeby pokazać się we Wrocławiu, w którym zresztą występował w tym sezonie - zakończył Kairys.