Anwil nigdy nie zginie - wywiad z Arkadiuszem Lewandowskim, prezesem Anwilu Włocławek

- Na końcu za wszystko odpowiada zarząd, czyli de facto ja. Dlatego nie uciekam od odpowiedzialności - mówi w wywiadzie prezes Anwilu Włocławek, Arkadiusz Lewandowski.

Michał Fałkowski: Za Anwilem najgorszy sezon w historii klubu...

Arkadiusz Lewandowski: Tak. Najgorszy, najcięższy i najtrudniejszy do opanowania czas w klubie. I to aż od grudnia 2013 roku.
[ad=rectangle]
Skoro najgorszy wynik sportowy to także najgorsi zawodnicy i trenerzy?

- Zostańmy przy najgorszym wyniku sportowym.
 
Najgorszy prezes?

- Każdy ma swoje zdanie.

A jakie zdanie o prezesie klubu ma... prezes klubu?

- W związku z pewnymi decyzjami i zdarzeniami z przeszłości, koszykówka we Włocławku funkcjonuje obecnie w obliczu bardzo trudnych realiów. Staramy się je zmieniać na lepsze. Ci którzy mają ochotę pamiętać szereg zaistniałych zdarzeń będą przekonani do moich racji. Nieprzekonanych i tak nie przekonam.

Mówi się, że porażka jest sierotą. Ale ktoś jest jednak odpowiedzialny za to, co oglądaliśmy w ostatnim sezonie.

- Cały szereg zadań wykonuje w klubie określona liczba osób. Na końcu jednak za wszystko odpowiada zarząd, czyli de facto ja.

Prezes Arkadiusz Lewandowski z byłym kapitanem zespołu, Seidem Hajriciem
Prezes Arkadiusz Lewandowski z byłym kapitanem zespołu, Seidem Hajriciem

A zatem dymisja?

- Rada Nadzorcza jako organ kontrolny może odwołać mnie na każdym swym posiedzeniu, które odbywają się przeciętnie raz, a czasami częściej niż raz w miesiącu. Zresztą, ta sama Rada Nadzorcza ma kompleksową wiedzę na temat tego, w jakich warunkach funkcjonuje spółka i jakie okoliczności, czy też ciąg zdarzeń spowodowały, że dzisiaj mamy trudną sytuację i finansową i sportową. Właściciele spółki znają również założenia i perspektywy klubu.

Jakie?

- Dotyczące wyjścia z kryzysu i planów na kolejny sezon czy też sezony sportowe...

Ciężko jest dźwigać na barkach brzemię "grabarza koszykówki"?

- Ale przecież koszykówka we Włocławku nie jest pogrzebana! Choć ciężko jest. Zwłaszcza, że nikt nie ma mi odwagi powiedzieć tego w twarz. Może to brak dostatecznej wiedzy? A może łatwiej jest opluwać z pozycji anonimowej grupy osób? Znam ten klub od 1998 roku i nigdy nie było aż tak trudnej sytuacji finansowej i w konsekwencji także sportowej. Oczywiście, najprościej jest powiedzieć, że to Lewandowski jest grabarzem koszykówki we Włocławku... Ponadto łatwiej jest dziś co niektórym nie pamiętać zdarzeń jakie miały miejsce w ostatnich trzech latach, gdy miałem zaszczyt pełnić swą funkcję. Na samym końcu - to przecież nie ja biegam za piłką i nie mogę trafić do kosza...
[nextpage]Ktoś jednak zatrudniał tych "nietrafiających do kosza", zatrudniał trenerów...

- Dlatego nie uciekam od odpowiedzialności, o czym wspomniałem wcześniej. Za funkcjonowanie klubu odpowiedzialny jest zarząd, a w KK Włocławek S.A. zarząd jest jednoosobowy. Tak, prezes spółki zatrudnia trenera, z którego rekomendacji kontraktuje się potem zawodników. Na bezpośrednie wyniki meczów jednak nie mam żadnego wpływu. Nikt poza samym koszykarzem nie ma wpływu na to, czy piłka wpadnie do kosza, czy nie.

We Włocławku pokutuje stwierdzenie, że zespół był źle zbudowany, a ja odpowiadam: był zbudowany wedle wszelkich zwykłych kanonów budowy zespołu w konkretnych okolicznościach. A te okoliczności jednak łatwe nie były. Dość powiedzieć, że trener Mariusz Niedbalski został zatrudniony kilka dni po tym, jak przedłużyliśmy umowę z naszym sponsorem strategicznym, firmą Anwil S.A., a to był już przełom czerwca i lipca, czyli bardzo późno. Łatwiej jest jednak o tych okolicznościach nie pamiętać.

Zatrudniłby pan Mariusza Niedbalskiego raz jeszcze?

- Nie mam wątpliwości co do tego, że etyka pracy trenera, jego zaangażowanie i profesjonalne podejście do wykonywanych zadań spowodują, że Mariusz Niedbalski jeszcze osiągnie sukcesy w swojej karierze. To trener reprezentacji narodowej U 20, który nota bene przed sezonem miał oprócz naszej kilka ofert z innych klubów na stole. We Włocławku jednak mu nie wyszło i nie ma co zaklinać rzeczywistości. Chcę jednak zaznaczyć, że trener z dużo większym CV, który jawił się jako świetny psycholog - mowa oczywiście o Predragu Kruniciu - również nie dał nam tego, czego oczekiwaliśmy. Czy gdyby trener Krunić pracował w Anwilu od początku sezonu, byłoby inaczej? Tego się nie dowiemy.

Dlaczego wobec problemów finansowych nie zdecydowano się rok temu ogłosić upadłości klubu? Dlaczego klub przystąpił do rozgrywek?

- Klub rzeczywiście miał wówczas bardzo dużo przeterminowanych zobowiązań. Dlaczego nie ogłoszono upadłości klubu? Bo najłatwiej się poddać, zgasić światło... Uważam, że tamta decyzja była dobra, koszykówka we Włocławku przeszła kryzys, ale "Anwil nigdy nie zginie".

[b]

Jaka była sytuacja spółki w marcu 2012, a jaka w grudniu 2013 roku?[/b]

- Naprawdę chcemy do tego wracać? Lepiej jest skupić się na tym, że mamy maj roku 2015 i jesteśmy przed sezonem 2015/2016. To jest najistotniejszy punkt widzenia, a nie to, co było kiedyś. Jeśli ktoś uważa, że za wszystko co jest złe w klubie odpowiada Lewandowski, to ja i tak go nie przekonam do tego, by zmienił zdanie. O tym jak kształtuje się sytuacja spółki na płaszczyźnie poszczególnych lat wiedzą jej wszyscy właściciele i to oni - z racji swojej pozycji oraz wiedzy - mogą rzetelnie ocenić całą sytuację, a nie ci, którzy podejmują pewne krzykliwe próby np. w internecie.

Jak wyjść z kryzysu? Ma pan jakąś receptę?

- Tak, przekonanie sponsorów do zawarcia z klubem długoletnich umów. W naszym przypadku kluczowa jest oczywiście współpraca i umowy ze sponsorem strategicznym oraz Urzędem Miasta. Nie chodzi o jakieś nadzwyczajne rzeczy: trzeba wszelkimi możliwymi sposobami zebrać jak największą pulę pieniędzy, którą później można rozdysponować na funkcjonowanie klubu oraz zespół.

W zeszłym roku pieniędzy w kasie było mało, albo wcale, ale jednak zespół powstał. Jak się niedawno okazało - na kredyt.

- Każdy kolejny dzień to inne realia. Dziś jest tak, wczoraj było inaczej. W zeszłym sezonie bardzo późno podpisaliśmy umowę z naszym sponsorem strategicznym, a proszę mi wierzyć - wszyscy ci mniejsi, ale nie mniej ważni, sponsorzy przede wszystkim czekają na to, co zrobią Anwil S.A. oraz włocławski samorząd. Dzisiaj łatwo jest rzucić: podpisaliśmy złego trenera, złych zawodników, wszystko jest źle. Trzeba jednak pamiętać, że my do połowy lipca zeszłego roku nie byliśmy pewni, czy wystartujemy w rozgrywkach. Ostatecznie jednak Rada Nadzorcza podjęła decyzję o budżecie na zespół, opierając się o aktualne wpływy, plany i założenia. I wedle tych wytycznych pracowaliśmy. To tak działa, że w czerwcu - lipcu każdego roku większość klubów buduje zespół poniekąd na kredyt.

Czy nastąpi jakieś rozliczenie za sezon 2014/2015? Wracam do kwestii odpowiedzialności za najgorsze rozgrywki w historii.

- To pytanie do właścicieli.

A rozliczenie klubu?

- Oczywiście takowe musi się zadziać, a przede wszystkim chodzi o to, by uregulować wszelkie zaległości finansowe.
[nextpage]Zawodnicy, pomimo braku awansu do play-off, otrzymają całe wynagrodzenie?

- Tak. Pacta sunt servanda.

A co z trenerem Predragiem Kruniciem, Aryvdasem Eitutaviciusem, Seidem Hajriciem i Andreą Crosariolem? Skierowali swoje sprawy do BAT-u (Koszykarski Trybunał Arbitrażowy - przyp. M.F.)?

- Nie i mam nadzieję, że tego nie zrobią. Zwolnienie przedterminowe nie oznacza, że nie dostaną swoich pieniędzy. Klub musi wywiązać się z warunków kontraktów i trener oraz zawodnicy otrzymają swoje pieniądze.

Którzy z zawodników spełnili oczekiwania klubu?

- Przede wszystkim Konrad Wysocki. Człowiek wielkiej klasy i wielkiej inteligencji, nie tylko boiskowej. Zresztą, wypadałoby w tym miejscu przypomnieć ostatni wywiad pana redaktora z zawodnikiem. W wielu kwestiach podpisałbym się pod tym, co mówił gracz. Obiema rękoma.

A którzy zdecydowanie zawiedli?

- Zupełnie inaczej obliczaliśmy to, co będą mogli dać temu zespołowi Arvydas Eitutavicius i Seid Hajrić. I nie chodzi o jakieś abstrakcyjne, bezpodstawne założenia. Chodziło o solidne granie, z którego obu Panów znaliśmy z poprzednich sezonów. Niestety, trzeba powiedzieć, że ich pomoc mogła by być większa.

Abstrahując od dwumilionowego długu. Załóżmy, że klub jest na zero. Którego z zawodników zostawiłby pan na kolejny sezon?

- Ja z pewnością widziałbym w dalszym ciągu w Anwilu Konrada Wysockiego.

Rozważacie już kto obejmie drużynę w nowym sezonie?

- Na razie skupiamy się na tym, co dla nas kluczowe: by podpisać wszystkie możliwe umowy sponsorskie, których negocjacje właśnie trwają, włączając w to także kontrakt z naszym strategicznym sponsorem, firmą Anwil S.A. Gdy będzie znany budżet na zespół, wówczas zaczniemy finalizować kolejne sprawy.

Jak wyglądają negocjacje z firmą Anwil S.A.? Umowa zostanie przedłużona?

- Nie jestem uprawiony do przekazywania jakichkolwiek szczegółów. Mogę zdradzić tylko, że okoliczności co do przedłużenia umowy są zdecydowanie lepsze, niż dwa lata temu czy rok temu i jestem przekonany, że w niedługim czasie będziemy mogli powiedzieć coś więcej. Podkreślam w tym miejscu przychylność szefów firmy Anwil S.A. względem klubu.

Nieoficjalnie mówi się, że możliwy jest powrót do dawnego schematu, czyli umowy dłuższej, niż tylko na rok.

- Skoro nieoficjalnie, to nie będę tego komentował. Oficjalnie zajmiemy stanowisko, gdy będą podpisy pod umową. Na pewno zależy nam na jak najdłuższej umowie i opiewającej na jak największe środki, ale to oczywiste. I mam tutaj na myśli zarówno umowę z firmą Anwil S.A., jak i porozumienia z Miastem Włocławek. Przychylność oraz sympatia pana Prezydenta jest ogromna, co bardzo mocno należy cenić. Ważni są oczywiście także inni sponsorzy i partnerzy, bo każdy jest dla klubu ważny.

Czy jest możliwość, że klub wejdzie w nowy sezon bez długu, czy to nierealne?

- Na pewno wejdzie bez długu dwumilionowego, ta suma będzie dużo mniejsza.

Czyli nie ma zagrożenia, że klub nie zagra w kolejnym sezonie?

- Wszystko wskazuje na to, że Anwil Włocławek nadal będzie w gronie zespołów w TBL, i należy zrobić wszystko, by kryzys, która trwa od kilkunastu miesięcy, zażegnać raz na zawsze.

Źródło artykułu: