Paul Pierce bohaterem Washington Wizards! Dobry mecz Marcina Gortata

Paul Pierce trafieniem o tablicę równo z końcową syreną zapewnił Washington Wizards drugie zwycięstwo w półfinale Konferencji Wschodniej. Duży wkład w sukces stołecznych miał też Marcin Gortat.

Mieć 21 punktów przewagi i roztrwonić wszystko w ostatnie dziesięć minut meczu? Jak widać, w koszykówce wszystko jest możliwe. Washington Wizards na początku czwartej kwarty prowadzili jeszcze 91:70, ale później swoje show rozpoczęła Atlanta Hawks. Podopieczni Mike'a Budenholzera na oczach 20. tysięcznej publiczności zgromadzonej w stolicy Stanów Zjednoczonych nadspodziewanie szybko zmniejszali dzielący dystans, notując nawet serię 17:0.
[ad=rectangle]
Ofensywę przyjezdnych prowadzili wówczas gracze drugiego planu i to właśnie zmiennik, Mike Muscala 14 sekund przed końcem doprowadził do wyrównania. Randy Wittman poprosił o przerwę, a tam zarządził, iż ostatni rzut w regulaminowym czasie odda Paul Pierce. Kontuzjowany i śledzący spotkanie z perspektywy ławki rezerwowych John Wall przed wejściem na boisko graczy Wizards zatrzymał jeszcze starszego kolegę, wymownie się na niego spojrzał i przybił piątkę, jakby chciał powiedzieć: - Dasz radę.

Dał. The Truth z zimną krwią trafił w ostatnich sekundach meczu, wyprowadzając Wizards na prowadzenie 2-1 w półfinale Konferencji Wschodniej! - Chciałem się upewnić, że po moim rzucie na zegarze nie zostanie już nawet sekunda. Wielokrotnie byłem w podobnej sytuacji - przyznał później Pierce. 37-latek miał w sumie 13 punktów, a po 17 oczek zdobyli Bradley Beal, Nene Hilario i Otto Porter.

Dobre zawody rozegrał również Marcin Gortat, który w 34 minuty spędzone na parkiecie zapisał na swoim koncie 14 punktów, 8 zbiórek, trzy asysty oraz trzy bloki, trafiając 6 na 7 oddanych prób z gry i 2 na 2 z linii rzutów osobistych. Oprócz wpadki w końcówce spotkania, kiedy niepotrzebnie zszedł do pomocy, pozostawiając wolnego Muscalę, Polak był pewnym punktem defensywy stołecznych. Środkowy miał ponadto najwyższy wskaźnik +/- po stronie gospodarzy (+12).

Jastrzębie zdobyły 50 oczek z pomalowanej strefy, ale trafiły tylko siedem rzutów zza łuku. - Nie podoba mi się to, co teraz czuję. To boli - przyznał rezerwowy Hawks, Mike Scott. Na konferencji prasowej swojego niezadowolenia nie krył również niemiecki rozgrywający, Dennis Schröder. 21-latek w niespełna 20 minut skompletował 18 punktów i rozdał 5 kluczowych podań, a tak mówił o trafieniu Pierce'a: - To był szczęśliwy rzut. The Truth nie czekał długo, by odpowiedzieć na słowa drugoroczniaka: - Powiedział tak, bo jest jeszcze trochę młody. Pewnie spudłował mną w grach serii NBA 2K.

W sobotę gorzej spisywał się Kyle Korver, autor zaledwie sześciu oczek i trzech strat. Al Horford jako jedyny w szeregach Hawks uzbierał double-double (12 punktów, 10 zbiórek), a Jeff Teague podobnie do Schrodera, zdobył 18 oczek. - W taki sposób, jaki kończyliśmy ten mecz, musimy grać przez pełne 48 minut - podsumował opiekun przegranych, Mike Budenholzer. Czwarte spotkanie serii w nocy z poniedziałku na wtorek o godzinie 1:00 czasu polskiego.

Po trzech spotkaniach rywalizacji, Memphis Grizzlies prowadzą z Golden State Warriors 2-1. Drużyna Dave'a Joergera na własnym parkiecie zatrzymała MVP sezonu zasadniczego, Stephena Curry'ego, który trafił zaledwie 8 na 21 oddanych rzutów z gry (2/10 zza łuku) i popełnił cztery straty. W pierwszym meczu w stanie Tennessee problemy ze skutecznością miał też Draymond Green (6 punktów, 1/8 z gry), a Wojownicy umieścili w koszu tylko sześć rzutów zza linii 7 metrów i 24 centymetrów.

Gospodarze wykorzystali niemoc przyjezdnych, pokonując drużynę Steve'a Kerra już po raz drugi z rzędu. Niedźwiadki do upragnionego sukcesu poprowadził Zach Randolph, a wtórowali mu Marc Gasol czy Courtney Lee. Z-Bo miał 22 oczka i 8 zebranych piłek, a 21 punktów i 15 zbiórek zaliczył Hiszpan. Grizzlies utrzymali nerwy na wodzy i pomimo tego, że w końcówce Warriors doprowadzili jeszcze do stanu 84:88, wygrali ostatecznie 99:89.

Washington Wizards - Atlanta Hawks 103:101 (28:18, 28:25, 29:23, 18:35)

Wizards: Beal 17, Nene 17, Porter 17, Gortat 14, Pierce 13, Bynum 9, Sessions 8, Gooden 5, Temple 3.

Hawks: Teague 18, Schroder 18, Carroll 14, Horford 12, Millsap 8, Scott 8, Bazemore 7, Muscala 7, Korver 6, Mack 2, Antic 1, Jenkins 0.

Stan rywalizacji: 2-1 dla Washington Wizards

Memphis Grizzlies - Golden State Warriors 99:89 (23:20, 32:19, 24:25, 20:25)

Grizzlies: Randolph 22, Gasol 21, Conley 11, Lee 11, Allen 8, Koufos 8, Green 7, Udrih 7, Carter 4.

Warriors: Curry 23, Thompson 20, Barnes 16, Iguodala 9, Speights 9, Green 6, Bogut 2, Ezeil 2, Livingston 2, Barbosa 0.

Stan rywalizacji: 2-1 dla Memphis Grizzlies

Komentarze (37)
avatar
Mik
10.05.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To playoff'y . Duży błąd Wittmana , za późno zareagował na wydarzenia na boisku - powinien jeszcze 5 minut pociągnąć grę w mocnym składzie i spokojnie dociągnąć mecz.A tak dał nadzieje Atlanci Czytaj całość
avatar
R77
10.05.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Piękne są tegoroczne play-off-y!!!!!!!!
Niech grają po 7 meczy!!!!!
Liczę dziś na przełamanie CAVS:) i 2:2 :):):)
Niech wygra lepszy zespół i wynik na styku......
Będzie się działo!!!!!!!!!!!!!
Czytaj całość
avatar
ECSfan
10.05.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gortat dobra robota w ataku i obronie. Ostatnia akcja byla na zawal ale trafione i atlanta przegrywa ale to dopiero 1-2 
avatar
tegu4et5ujrtuj
10.05.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Pierce sfarcil, tak jak noc wczesniej Rose. Kto z prawie linii rzutow za 3, rzuca od tablicy ? ;] 
avatar
Pajer
10.05.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
malo brakowalo, a Wittman by przegral ten mecz chyba zapomnial ze to nba zamrazajac na lawce kluczowyh graczy