Przez trzy kwarty ekipy z Zielonej Góry i Radomia toczyły zaciętą walkę. W ostatniej odsłonie niedzielnego spotkania podopieczni Saso Filipovskiego odskoczyli rywalom na kilka punktów i nie oddali prowadzenia do końcowego gwizdka. - Gratulacje dla moich zawodników za drugi wygrany mecz. To spotkanie było bardzo trudne, Rosa grała bardzo agresywnie przez 40 minut. W pierwszej połowie nie byłem zadowolony z naszej gry pod kątem fizycznym, a do tego popełnialiśmy wiele błędów w obronie. W drugiej połowie poprawiliśmy swoją defensywę, zagraliśmy lepiej. Utrzymywaliśmy agresywność, na parkiecie było naszych dwóch rozgrywających. Jestem bardzo szczęśliwy z tego zwycięstwa - podsumował trener Stelmetu Zielona Góra.
[ad=rectangle]
Po świetnej dyspozycji w pierwszym meczu półfinałowym, w drugim spotkaniu gorzej spisał się Quinton Hosley. Słabsza postawa Amerykanina nie była jednak zbyt widoczna, gdyż ciężar zdobywania punktów równomiernie rozłożył się na barki pozostałych zawodników. - Cały zespół zrobił super robotę. Koszarek był dobrym trenerem na boisku i w trudnych momentach kontrolował piłkę. Do tego miał trudne zadanie w obronie, bo nie jest łatwo grać przeciwko Gibsonowi i jednocześnie rozgrywać - dodał Słoweniec.
- Gramy zespołową koszykówkę, taki jest mój cel. Raz jeden zawodnik rzuci więcej punktów, drugim razem inny zdobędzie mniej. Teraz Adaś (Adam Hrycaniuk) dorzucił oczka, Zamoj (Przemysław Zamojski) też. Nie mieliśmy świetnej skuteczności, ale zagraliśmy zespołowo. Zanotowaliśmy 19 asyst, szukaliśmy otwartych zawodników, ale z drugiej strony mieliśmy też wiele penetracji, co mi się bardzo podobało. Z tych penetracji brały się rzuty osobiste
- skomentował Filipovski.