Łukasz Majewski: Nerwy są maksymalnie naciągnięte
Rosa Radom jest w trudnej sytuacji po dwóch meczach półfinałowych w Zielonej Górze. Podopieczni Wojciecha Kamińskiego w serii przegrywają 0:2.
Dawid Borek
Radomianie wyciągnęli lekcję po pierwszym meczu półfinałowym, który zupełnie nie poszedł po ich myśli. W drugim spotkaniu Rosa postawiła Stelmetowi trudne warunki i przez trzy kwarty rywalizowała z zielonogórzanami łeb w łeb. W czwartej kwarcie zielonogórzanie zbudowali przewagę, której nie oddali już do końcowego gwizdka. - Trzeba przeanalizować całe spotkanie, a nie czepiać się tylko czwartej kwarty. Nie przegrywa się meczu w pięć minut, tylko całą konsekwencją. W pierwszej połowie zabrakło nam skuteczności. Nie ukrywajmy, że mieliśmy masę otwartych pozycji, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Ja sam miałem cztery otwarte rzuty - nie mówię, żeby trafiać na 100-procentowej skuteczności, ale dwie trójki powinny wpaść. Wtedy grałoby się łatwiej, byłaby większa pewność siebie. Mimo porażki należą nam się ogromne gratulacje dla nas, że nie pękliśmy, podjęliśmy walkę szczególnie w obronie, a to sobie właśnie założyliśmy przed meczem - podsumował Łukasz Majewski.
Trzeci mecz półfinałowy zostanie rozegrany w środę, tym razem w Radomiu. - W półfinałowej serii gramy o wszystko. Albo uda nam się przełamać i coś jeszcze ugrać, albo nie to się nie powiedzie. Myślę, że jeśli zostawimy serce na parkiecie, szczególnie w obronie, tak jak to było w pierwszej połowie tego drugiego meczu, gdzie Stelmet nie mógł sobie poradzić, to będzie w porządku. Wracamy do własnej hali, a nie ukrywajmy, że to nasz atut. W Radomiu nie gra się łatwo. Liczę, że coś jeszcze uszczkniemy - zakończył Łukasz Majewski.