Olek Czyż: Wygrać za wszelką cenę!

- Nasza energia i agresja to podstawa. Jeśli nie ma tych dwóch podstaw, to cała taktyka i wszelkie założenia przedmeczowe absolutnie nic nie znaczą - mówi Olek Czyż przed kolejnym meczem w półfinale.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski
21 minut na parkiecie, a w tym czasie 15 punktów (6/7 skuteczności z gry), osiem zbiórek oraz asysta, a także najwyższy wskaźnik (21) evaluation spośród wszystkich graczy PGE Turowa Zgorzelec. Olek Czyż był kluczową postacią ekipy mistrza Polski w wygranym, drugim starciu półfinałowym z Energą Czarnymi Słupsk.
Czy to był najlepszy mecz Czyża w Tauron Basket Lidze, odkąd kilka miesięcy temu dołączył do zgorzeleckiego zespołu?

- I tak, i nie. Miałem już przebłyski dobrej gry we wcześniejszych meczach rozgrywek, ale również zdarzały mi się spotkania, w których w ciągu 15-20 minut oddawałem tylko jeden rzut - mówi zawodnik, dodając: - Bywało również tak: trener np. dawał mi szansę na grę w większym wymiarze czasowym, choć nie zdobywałem punktów. Pamiętam mecz przeciwko Lietuvosowi Rytas Wilno, gdy zagrałem chyba najlepsze spotkanie pod względem defensywy i ogółem miałem +/- na poziomie około 25 oczek. Także, nie zawsze chodzi o trafione rzuty.

Owszem, nie zawsze chodzi o punkty, ale akurat w sobotę Czyż wyróżniał się przede wszystkim w tym względzie. Co ciekawe, podkoszowy koszykarz trafił wszystkie swoje trzy próby z dystansu, choć wcześniej, w całym sezonie do kosza zza łuku trafił pięciokrotnie.

- Ja staram się cały czas pomagać drużynie. Jeśli oddaje rzuty, to tylko wówczas, gdy uważam, że mogą wpaść do kosza. Jak czuję, że jestem w rytmie, to po prostu rzucam, ale gdy nie czuję się komfortowo to nie robię niczego pochopnie - tłumaczy Czyż.

PGE Turów pokonał Energę Czarnych bez większych problemów w drugim starciu półfinałowym 88:68. W zgodnej opinii ekspertów, największa różnica między ekipą Miodraga Rajkovicia z drugiego meczu, a pierwszego (przegranego 76:81) dotyczyła agresywności i zaangażowania wszystkich zawodników.

- Nasza energia i agresja to podstawa. Jeśli nie ma tych dwóch podstaw, to cała taktyka i wszelkie założenia przedmeczowe absolutnie nic nie znaczą - potwierdza podkoszowy zespołu, dodając - Nie możemy czuć się komfortowo pomimo tego, jak dobrze zagraliśmy w sobotę. Każdy nowy dzień, każdy nowy mecz to nowe wyzwania. My podchodzimy do tego w bardzo prosty sposób: każdy następny mecz jest dla nas najważniejszym starciem w sezonie.

We wtorek oba zespoły zmierzą się w trzecim pojedynku, tym razem w słupskiej hali Gryfia. - W jaki sposób wygrać w trzecim spotkaniu? To bardzo proste: za wszelką cenę! - kończy zawodnik.

Nemanja Jaramaz: Zupełnie inna energia

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×