Twarda obrona kluczem do sukcesu Basketu (relacja)

Pomimo 14 celnych rzutów z dystansu, drużynie Turowa Zgorzelec jednej trójki zabrakło i przegrała w Kwidzynie 71:74. - To był mecz walki. Bardzo rzadko się zdarza, że drużyna mająca 46-procentową skuteczność w rzutach za trzy przegrywa mecz - komentował po meczu szkoleniowiec Basketu.

Już pierwsze minuty meczu wskazywały na to, że będzie on wyrównany. W obronie konsekwencji nie brakowało po żadnej ze stron. Silna defensywa skutkowała słabą skutecznością obu zespołów i wieloma stratami. Skromną przewagę szybko zdobył jednak zespół ze Zgorzelca i utrzymał ją przez całą pierwszą kwartę. W siódmej minucie na boisko wszedł Dragisa Drobnjak, który nie spełnił pokładanych w nim nadziei i w całym meczu zagrał tylko niecałe 16 minut nie zdobywając żadnego punktu i trzykrotnie zbierając piłkę. Natomiast kibice z Kwidzyna po raz pierwszym na swojej hali mogli zobaczyć dwóch nowych zawodników ich drużyny: skrzydłowego Brandona Wallace’a oraz rozgrywającego Cliffa Hawkinsa, którzy też zaprezentowali się raczej słabo zdobywając kolejno 1 i 4 punkty.

W drugiej kwarcie na parkiecie rolę młodzieżowców pełnili: w ekipie Basketu - Krzysztof Mielnik z dorobkiem 2 punktów oraz Bartosz Bochno w zespole Turowa, który nie dobył żadnego punktu. Drużynie gości przez kolejne 7 minut udawało się utrzymać skromne prowadzenie. Dopiero Bartosz Potulski po akcji 2+1 doprowadził do remisu 32:32. Wynik oscylował w granicach remisu. Po rzucie za trzy punkty po raz kolejny najskuteczniejszego w ekipie Basketu Michaela Kueblera Basket po 20 minutach gry wyszedł na jednopunktowe prowadzenie 40:39.

Po przerwie wynik nadal oscylował w okolicach remisu. - Przeciwnicy niesamowicie trafiali. W trzeciej kwarcie zdobyli aż sześć trójek – mówił na konferencji Andrej Urlep. Trzy z tych trójek trafił Robert Witka doprowadzając na 10 minut przed końcem meczu do wyniku 60:55 dla Turowa. Wcześniej jednak, na 40 sekund przed końcem tej kwarty, za niesportowe zachowanie został wyproszony z sali Radosław Hyży.

- Zagraliśmy bardzo dobrze w obronie, dzięki czemu mogliśmy wyprowadzić kilka ważnych szybkich kontrataków na początku czwartej kwarty - mówił dalej szkoleniowiec Basketu.

Gospodarze już po niespełna 2 minutach ostatniej części spotkania po rzutach Hawkinsa i Tony’ego Weedena odrobili straty do przeciwnika. Twarda defensywa kwidzynian sprawiła, że podopieczni trenera Bobana Miteva popełnili trzy straty w ciągu trzech minut, na co szkoleniowiec szybko zareagował prosząc o czas. Przez niespełna pięć minut zgorzelczanie nie byli w stanie wyprowadzić punktowej akcji. Dopiero Bryan Bailey rzutem za trzy przerwał niemoc swojego zespołu i doprowadził do remisu 63:63. Na tą sytuację natychmiast zareagował Kuebler trafiając dwa razy z dystansu i doprowadzając do wyniku 71:65. - Prowadziliśmy sześcioma punktami, ale pozwoliliśmy Milijkoviciowi trafić dwie trójki i przeciwnik wrócił do gry. Myślę, że normalnie drużyna załamałaby się po takich rzutach, ale my wytrzymaliśmy tą presję. Decydującą trójkę trafił Lubeck, a my w ostatniej akcji jeszcze raz zagraliśmy bardzo mocno w obronie i to nam dało zwycięstwo - podsumował ostatnie sekundy spotkania szkoleniowiec z Kwidzyna.

Bank BPS Basket Kwidzyn - PGE Turów Zgorzelec 74:71 (17:21, 23:18, 15:21, 19:11)

Bank BPS Basket Kwidzyn: Michael Kuebler 21, Brian Lubeck 12, Tony Weeden 12, Vladimir Tica 8, Chris Garner 4, Cliff Hawkins 4, Bartosz Potulski 4, Radosław Hyży 4, Piotr Dąbrowski 2, Krzysztof Mielnik 2, Brandon Walllace 1, Marcin Kowalewski 0.

PGE Turów Zgorzelec: Damir Miljkovic 15, Robert Witka 15, Bryan Bailey 10, Chris Daniels 9, Krzysztof Roszyk 8, Iwo Kitzinger 7, John Turek 5, Alex Harris 2, Bartosz Bochno 0, Dragisa Drobnjak 0, Goran Radonjic 0, Maciej Strzelecki 0.

Zobacz aktualną tabelę PLK

Komentarze (0)