Łukasz Koszarek: Dopięliśmy swego

Po raz trzeci z rzędu Stelmet awansował do finału Tauron Basket Ligi. - Czwarta kwarta okazała sie kluczowa - mówi o trzecim półfinałowym spotkaniu z Rosą kapitan zielonogórzan.

W Radomiu Stelmet postawił kropkę nad "i", choć przez trzy kwarty miał spore problemy z Rosą. Po pierwszych dziesięciu minutach przegrywał 16:18. - Na początku graliśmy trochę nerwowo. Byliśmy przygotowani na to, że Rosa będzie grała bardzo agresywnie. Mieliśmy sporo strat w tych pierwszych fragmentach, dodatkowo nasza obrona była trochę dziurawa - przyznał Łukasz Koszarek.
[ad=rectangle]
Przed zejściem do szatni goście pozwolili zdobyć rywalom 34 punkty. Sami uzyskali ich 35. - W drugiej połowie poprawiliśmy defensywę, zaczęliśmy przejmować kontrolę nad sytuacją, "nadgryzaliśmy", aby zakończyć tę serię, no i pod koniec dopięliśmy swego - podkreślił rozgrywający.

W trzeciej części wicemistrzowie Polski nie imponowali jednak skutecznością. Zdołali uzbierać zaledwie dziesięć "oczek", wskutek czego Rosa wyszła na minimalne prowadzenie. - Mieliśmy naprawdę dużo otwartych, czystych pozycji, z których zazwyczaj trafiamy - zaznaczył doświadczony koszykarz.

Koszarek znów okazał się nieoceniony
Koszarek znów okazał się nieoceniony

Podopieczni Wojciecha Kamińskiego nie "odjechali" jednak na zbyt dużą różnicę. - Na szczęście największa przewaga Rosy sięgnęła kilku punktów, więc "uciekła" nam na dwie, trzy akcje. Trzymaliśmy się blisko rywala, aby w czwartej kwarcie zacząć trafiać i zwyciężyć - skomentował reprezentant Polski.

W środowy wieczór Koszarek zdobył 14 punktów przez blisko 31 minut spędzonych na parkiecie. Miał 3 asysty. Trafił niezwykle ważne rzuty i zaliczył kluczowe podania w najważniejszych momentach spotkania. Zawody zakończył ze skutecznością 4/8 z gry i 4/6 z linii osobistych.

Stelmet wygrał ostatnią odsłonę 27:16, udowadniając swoją wyższość. - Rozciągnęliśmy wtedy obronę, przez co mogliśmy rozgrywać szybsze, prostsze akcje, i staraliśmy się atakować. Graliśmy cierpliwie, mieliśmy dobrą kontrolę nad piłką, otwarte rzuty, które trafiliśmy, i to wystarczyło - 31-latek opisał ostatnie fragmenty.

Źródło artykułu: