W poprzednim sezonie lepsi okazali się zgorzelczanie, którzy wygrali 4:2. Nemanja Jaramaz był wówczas jednym z architektów zwycięstwa, prezentując się naprawdę bardzo solidnie. Ciekawostką jest fakt, że wówczas Serb miał w ogóle nie grać, bo przez dłuższy okres zmagał się z kontuzją. - Coś było na rzeczy, ale na szczęście zdążyłem się wykurować i wrócić - śmieje się zawodnik.
[ad=rectangle]
- Cieszę się, że znów jesteśmy w finale. To dużo dla nas znaczy. Jesteśmy w dwójce najlepszych drużyn w kraju, ale wciąż jesteśmy głodni sukcesu. Chcemy wygrać - zapewnia serbski rozgrywający.
W tym sezonie obie ekipy mierzyły się ze sobą dwukrotnie. Stelmet wygrał u siebie ośmioma punktami, ale w rewanżu lepsi okazali się zgorzelczanie, zapewniając sobie pierwszą lokatę przed play-offami.
- Wielu nas pyta, czy mecze ze Stelmetem nas nudzą, a ja zawsze odpowiadam, że nie. To przecież jedna z lepszych drużyn w Polsce. Taka rywalizacja wywołuje dodatkową motywację. Na pewno będzie ciężko wygrać z nimi, ale mamy przewagę własnego parkietu, która może mieć duże znaczenie - komentuje gracz.
Składy obu drużyn aż tak bardzo się nie zmieniły przez ostatni rok. Nemanja Jaramaz wraz z Tonym Taylorem będą znów mierzyć swoje siły z Łukaszem Koszarkiem oraz z Przemysławem Zamojskim. - Powiem szczerze, że nie mogę się już doczekać tych spotkań. Zapowiada się bardzo ciekawa rywalizacja. Znamy się znakomicie, ale uważam, że mimo wszystko można wprowadzić pewne zmiany i nieco zaskoczyć rywala - dodaje gracz.