Mam inną filozofię niż Dedek - rozmowa z Tane Spasevem, nowym trenerem Asseco Gdynia

- Od kilku miesięcy mój agent negocjował posadę asystenta w euroligowym klubie. Myślałem, że będę tam pracował - mówi Tane Spasev, nowy trener Asseco Gdynia.

[b]

Chciałbym jeszcze wrócić pamięcią do wakacji poprzedniego roku. Jak to w ogóle się stało, że znalazł się pan w Gdyni? Pracował pan przecież wcześniej w mocniejszych ligach, a tutaj został pan tylko trenerem grup młodzieżowych[/b]

Tane Spasev: To jest ciekawa historia. Mój agent negocjował kontrakt z Panathinaikosem Ateny. Tam miałem pracować jako asystent pierwszego trenera. Czekałem na rozwój wydarzeń aż do końca wakacji, ale niestety nic z tego nie wyszło. Miałem wówczas dwie drogi - albo siedzieć w domu i czekać na kolejne propozycje bądź przyjąć ofertę z Asseco na prowadzenie drużyn młodzieżowych. Nie ukrywam, że ja nie lubię siedzieć w domu i nic nie robić, dlatego zdecydowałem się przyjechać do Gdyni.

Jak pan ocenia sezon z gdyńską młodzieżą?

- Trzeba sobie zdać sobie sprawę z tego, że to był pierwszy rok, gdy Asseco miało zespół U-20. Zbudowaliśmy drużynę praktycznie z niczego. Pozbieraliśmy zawodników z różnych miejsc Trójmiasta, a na koniec udało się zdobyć srebrny medal. Oceniam ten rok bardzo pozytywnie.

[ad=rectangle]

Długo wahał się pan nad przyjęciem oferty Asseco Gdynia na stanowisko pierwszego szkoleniowca?

- Tak jak mówiłem już we wcześniejszych wywiadach - to była bardzo prosta decyzja. W Gdyni jestem już od roku i doskonale wiem, jakie panują warunki w klubie. Asseco jest bardzo zorganizowane i na nic nie można narzekać. Ludzie pracujący w klubie mają doświadczenie na najwyższym, europejskim poziomie. Poza tym moja rodzina świetnie czuje się w mieście, co było dla mnie bardzo ważną kwestią przy podjęciu decyzji.

Był pan zaskoczony takim obrotem spraw?

- Tak. Od kilku miesięcy mój agent negocjował posadę asystenta w euroligowym klubie. Myślałem, że będę tam pracował, ale życie po raz kolejny zweryfikowało wcześniejsze założenia.

Asseco Gdynia będzie miało nowego szkoleniowca
Asseco Gdynia będzie miało nowego szkoleniowca

Do tej pory zespół Asseco Gdynia był kojarzony z osobą Davida Dedka. Panie trenerze, nie boi się pan "wchodzić w buty" swojego poprzednika, który z drużyną dwukrotnie wszedł do play-offów?

- Wiem, że David Dedek zrobił wiele dobrego dla zespołu z Gdyni. Bardzo szanuję jego osiągnięcia, ale koszykówka to jest biznes. Raz jesteś tutaj, a za chwilę gdzieś indziej. Teraz otwiera się nowy rozdział w historii drużyny. Po mnie z pewnością przyjdzie kolejny trener, który będzie tworzył zespół na nowo. Nie jesteś w stanie przewidzieć, co się stanie.

Jaką filozofię pan preferuje? Czy jest on zgoła odmienna od tego, co wprowadził David Dedek?

- Oczywiście, że moja filozofia różni się od tego, co preferuje David Dedek. To nic dziwnego, ponieważ każdy trener wymaga od zespołu czegoś innego. Nigdy jednak nie powiem, że czyjaś filozofia jest dobra, czy zła. Moja filozofia koszykówki opiera się przede wszystkim na tym, aby dany zawodnik pokazywał serce na boisku, jak i na treningu. Bez względu na to, czy gra o mistrzostwo świata, czy będzie w NBA za trzy miesiące, czy jest to zwykły mecz.

Jak będzie wyglądał skład gdyńskiej drużyny?

- Zobaczymy, jak wszystkie sprawy się rozstrzygną. Na pewno w zespole zajdą pewne zmiany, ale w tej chwili trudno mi powiedzieć, jakie to będą roszady. Rozmawiamy, negocjujemy z różnymi graczami.

Pracował pan w wielu ośrodkach koszykarskich. Czy skorzysta pan ze swoich kontaktów?

- To prawda, że mam wiele kontaktów na całym świecie (śmiech). Wszyscy jednak wiedzą, że dysponujemy ograniczonym budżetem i nie na każdego zawodnika nas stać.

Ilu zawodników z drużyny U-20 jest w stanie wejść do zespołu ekstraklasowego?

- Dwóch. Przemysław Żołnierewicz i Wojciech Czerlonko, ale to nie oznacza, że zamykam drogę przed innymi zawodnikami. Każdy dostanie swoją szansę i będzie mógł się zaprezentować. Do tego na treningach mogą pojawić się zawodnicy, których obserwowaliśmy podczas zorganizowanego przez nas campu. W Polsce są koszykarze, których wcześniej nikt nie widział, a mają duży talent.

Notował: Karol Wasiek

Źródło artykułu: