Niektórzy mówią, że z Dolnego Śląska przenosisz się na Górny Śląsk. Ale pewnie orientujesz się, że Dąbrowa Górnicza to Zagłębie Dąbrowskie i z tym "Śląskiem" trzeba tu uważać?
Jakub Dłoniak: Będę starał się uważać. (śmiech)
Co przekonało cię do wybrania dąbrowskiej oferty?
- Oferta z MKS-u była najbardziej konkretna. Dąbrowianie wyrażali największa chęć pozyskania mojej osoby. Ponadto ma powstać dobry zespół, z którym będziemy mogli walczyć o play-offy.
[ad=rectangle]
Innych propozycji było sporo. Które kluby były najpoważniejszymi konkurentami MKS-u?
- Nie ma co teraz mówić o nazwach innych klubów, które były zainteresowane, bo wybrałem ofertę najlepszą dla mnie, czyli z Dąbrowy Górniczej i to właśnie barwy MKS-u będę reprezentował w najbliższych dwóch sezonach.
W ostatnich latach dość często zmieniałeś sportowe otoczenie. Co sprawiło, że w Dąbrowie postanowiłeś spędzić najbliższe dwa lata?
- Chcę reprezentować zespoły, które mnie chcą, a nie te, które mnie nie chcą. Tyle na ten temat.
Jeszcze kilka miesięcy temu rywalizowałeś z MKS-em na parkiecie. Jak wspominasz mecze przeciwko beniaminkowi? W obu "było gorąco"…
- Było, było... i działo się! Z tego, co mi świta w głowie, w obu meczach "temperatura" była naprawdę bardzo wysoka. W pierwszym MKS wygrał, a w drugim Śląsk był już mocniej zmotywowany. Na pewno nie był to łatwy przeciwnik.
W Śląsku Wrocław byłeś jednym z liderów. W dąbrowskiej ekipie widzisz dla siebie taką samą rolę?
- Najważniejsza jest drużyna! Zostałem ściągnięty po to, żeby wzmocnić MKS i ze wszystkich sił będę się starał sprostać temu zadaniu.
Jasnym celem MKS-u będzie awans do czołowej ósemki. Pomożesz klubowi zrealizować ten cel?
- Tak. (uśmiech) Nie mogę się już tego doczekać! Zapraszam kibiców na niezapomniane emocje w tym sezonie.