Po raz pierwszy nazwisko Dallina Bachynskiego pojawiło się w mediach kilkanaście dni temu w kontekście Anwilu Włocławek. 24-letni środkowy znalazł się w szerokim spektrum zainteresowania trenera Igora Milicicia. Gdy jednak okazało się, że koszykarz nie posiada jeszcze polskiego paszportu, włodarze Rottweilerów zadecydowały o zatrudnieniu Roberta Tomaszka.
[ad=rectangle]
Polskie kluby rok rocznie starają się znaleźć zawodników o polskim pochodzeniu, którzy grają zagranicą ze względu na to, iż ich przodkowie wyemigrowali z kraju. Najlepszym przykładem w ostatnich latach jest Aaron Cel, który choć urodził się we Francji, polskie obywatelstwo posiadał dzięki rodzicom Polakom. Wykorzystali to włodarze PGE Turowa Zgorzelec, a następnie Stelmetu Zielona Góra. Skrzydłowy grał na tyle skutecznie w obu klubach, że rok temu został reprezentantem Polski i obecnie również jest w kadrze.
Przypadek Cela jest jednak o tyle prostszy, że koszykarz posiadał polski paszport w momencie zainteresowania ze strony klubów naszej ekstraklasy. Bachynski, a także jego starszy o dwa lata brat Jordan, nadal czekają na nadanie obywatelstwa.
- Ten proces już trwa. Niestety nie wiem ile jeszcze będzie wymagał czasu, ale jestem w trakcie przyznania mi polskiego paszportu. Mam polskie pochodzenie i chciałbym to wykorzystać w swojej karierze zawodowej - mówi absolwent uczelni Utah.
Kariera uniwersytecka Kanadyjczyka jest nieco zakręcona. Przygodę z NCAA koszykarz rozpoczął w Southern Utah University. Zagrał wówczas 29 spotkań w barwach Thunderbirds. Następnie jednak postanowił... zawiesić koszykówkę na rok.
- Po pierwszym moim sezonie w SUU uznałem, że potrzebuję odmiany. I pojechałem na roczną misję z moim kościołem. Trwało to kilka miesięcy, ale po tym czasie uznałem, że chcę kontynuować karierę jako sportowiec. I tym razem dostałem się do University of Utah, drugiej ekipy konferencji Pacific12 - tłumaczy Bachynski.
Grając na tej uczelni (kończył ją również znany polskim kibicom Chris Burgess) dla Runnin' Utes, Bachynski głównie był rezerwowym środkowym (mierzy 213 cm wzrostu). W przełożeniu na liczbę minut grał dość przeciętnie. w Ostatnim sezonie w ciągu 12 minut notował średnio 4,1 i 2,5 zbiórki, natomiast rok wcześniej uzyskiwał 6,8 punktu i 4,9 zbiórki w ciągu 18 minut. Kilka miesięcy temu jego akademicka kariera zakończyła się i obecnie zawodnik pozostaje wolnym agentem. Polski paszport z pewnością ułatwiłby mu podpisanie, jeśli nie w Polsce, to z pewnością w którejś z lig europejskich. Brak obywatelstwa naszego kraju spowoduje, że zawodnik pójdzie raczej śladem starszego brata. Jordan Bachynski grał w ostatnim sezonie w Australii, a wcześniej w NBDL.
- Wszystkim zajmuje się mój agent i zapewnia mnie, że już teraz jest zainteresowanie z Europy. Na pewno jednak polski paszport pomógłby mi bardzo mocno w negocjacjach - dodaje 24-latek.
Szukając wzmocnień wśród graczy, którzy mają polskie korzenie należy jednak uważać. Zeszłego lata włodarze Śląska Wrocław zatrudnili innego Kanadyjczyka, Murphy'ego Burnatowskiego. Włodarze klubu liczyli, że zawodnik otrzyma paszport naszego kraju (jego dziadek urodził się w Polsce), lecz ostatecznie do niczego takiego nie doszło i koszykarz opuścił TBL w styczniu.