Patryk Butkowski: Czy Roman Szymański należał do zawodników rozchwytywanych? Sporo mówiło się o ofercie m.in ze Śląska Wrocław czy też Twoim pozostaniu w Trójmieście.
Roman Szymański: Śmiać mi się chcę, gdy czytam wypowiedzi zawodników, ile to oni "ofert na stole" mają. Oferty na stole to może mieć Karol Gruszecki po bardzo dobrym sezonie. Do mnie po słabym sezonie odezwało się 8 klubów z PLK. Dużo, dziękuje za zainteresowanie, bo to połowa ligi. Jednak nie było to to, czego ja aktualnie potrzebuje.
[ad=rectangle]
Co masz dokładnie na myśli?
-
Uważam, iż 24-letni zawodnik musi grać, być odpowiedzialny za wynik, za obronę, pokazać swoją wartość, a nie tylko wchodzić trzy razy na dwie minuty, postawić kilka zasłon i znów "zapinać pasy" na ławce. Podsumowując tylko oferta Polpharmy była tą prawdziwą do tego, by pokazać umiejętności w szerszym wymiarze czasowym, a tym głównie się kierowałem.
Inne zespoły tego nie oferowały?
- Przemek Frasunkiewicz powiedział nam kiedyś, iż na naszym etapie kariery rozmawiając z klubami powinno zadawać się trzy pytania: "Kto będzie pierwszym trenerem? Ile będę grał? Ile będę zarabiał?" Po odpowiedziach na nie można wykalkulować sobie jaka rzeczywista rola przypadnie nam w zespole, często może się ona różnić od tego co ktoś opowiada nam w słuchawce telefonu. Oczywiście później ważne są walka o medale, gra w europejskich pucharach, ale to jeszcze nie mój etap kariery. Na tym się nie skupiałem. Mój wybór padł na Polpharme, ponieważ od początku czułem, że to im najbardziej zależy na mojej osobie. Prezes Poziemski wraz z Trenerem Szczubiałem przyjechali na spotkanie ze mną osobiście, porozmawialiśmy, przedstawili mi ciekawą ofertę współpracy. Szybko doszliśmy do porozumienia i jestem z tego faktu bardzo zadowolony.
Twój nowy klub swój skład zaczął budować jednak bardzo późno z racji początkowych zawirowań organizacyjnych i zmiany prezesa. Nie zastanowiło Cię to przed podpisaniem umowy?
-
Rozmowy z Polpharmą rozpocząłem w momencie, gdy było już wiadomo, iż klub dalej będzie kontynuował grę w PLK. Prezes zapewnił mnie, że przejdą weryfikację. W międzyczasie porozmawiałem z kilkoma osobami i wszyscy bardzo przychylnie wypowiadali się na temat Pana Poziemskiego, więc nie miałem podstaw by mu nie zaufać.
Patrząc na Twoją karierę wydaje się, że ten sezon będzie dla ciebie kluczowy. Czy to dobry moment, aby wyjść z przysłowiowego cienia?
- Czuje się na siłach, wierzę w swoje umiejętności, więc nie widzę problemu by był to dobry sezon dla mnie. Teraz wszystko jest w moich rękach i nogach.[b]
Polpharma Starogard Gdański ma być docelowo mieszanką młodości z doświadczeniem. Rozmawiałeś już z Dariuszem Szczubiałem o tym, jaka będzie w niej dla Ciebie rola?
[/b]
- Tak rozmawiałem, ale były to podstawowe rzeczy które wymaga się od centra: gra bliżej kosza, walka na deskach, zaangażowanie w obronie. Na dokładniejsze założenia przyjdzie czas w przygotowaniach do sezonu.
W wakacje ostro trenujesz, więc nie ma wątpliwości, że w pierwszym dniu przygotowań będziesz w bardzo dobrej dyspozycji. Nad jakimi elementami jednak się skupiasz? Jak uważasz, gdzie są twoje największe braki?
- Przede wszystkim postawiłem na poprawę mobilności i dynamiki. Udało mi się zredukować wagę ciała o 6 kg, poprawiłem jakość własnych mięśni. Jeżdżę dużo na rowerze, sporo pracuje na gumach i beretach do stabilizacji. Z aspektów koszykarskich to wiadomo dalej szlifuje grę bliżej kosza oraz rzuty z półdystansu, bo czuje się w nich coraz lepiej i skuteczniej.
Wiem, że w Toruniu pracowałeś też z Przemkiem Karnowskim.
- Z Przemkiem odbyliśmy kilka treningów, przekazał fajne ćwiczenia, podpowiedzi. Ponadto od dwóch miesięcy codziennie trenuje z Aleksem Perką, Kamilem Michalskim oraz Adamem Lisewskim. Takie treningi to fajna rzecz, która zaprocentuje w sezonie. Dziękuję im za pomoc. Uważam, że dobre rzeczy trzeba chwalić, więc na koniec największe podziękowania chce skierować dla klubu Polski Cukier Toruń. Bez mrugnięcia okiem zgodzili się na korzystanie przeze mnie z ich całej bazy treningowej. To pokazuje jak bardzo profesjonalny jest klub z Torunia.