NBA: Kawalerzyści królują na Wschodzie!

W piątkowy wieczór nie było żadnych wątpliwości która drużyna jest lepsza i który gracz zasługuje na miano zawodnika spotkania. Cleveland Cavaliers wygrało 19 mecz z rzędu we własnej hali, pewnie pokonując obrońców tytułu Boston Celtics, 98:83. Bohaterem pojedynku był LeBron James, zdobywca 38 punktów, 7 zbiórek, 6 asyst, 4 przechwytów i 3 bloków! Nie dziwi więc, że ponad 20 tysięcy gardeł w Quicken Loans Arena zaczęło skandować MVP!

W tym artykule dowiesz się o:

- Byliśmy o wiele lepsi. Chcemy kontynuować dobrą passę w meczach we własnej hali i chcemy być jeszcze lepsi. Nie możemy zrobić kroku wstecz, ponieważ mamy przed sobą wielki cel. Nie możemy pozwolić sobie na stratę meczów - powiedział LeBron James, najlepszy zawodnik na parkiecie w Quicken Loans Arena. Lider Kawalerzystów wykonał niesamowitą pracę zarówno w ofensywie jak i obronie. Jego wspaniałe wsady, rzuty za trzy punkty i skuteczne wejścia pod kosz siały totalne spustoszenie w szeregach Celtów. Ponadto James świetnie wywiązał się z roli obrońcy Paula Pierce’a, który zakończył mecz z 11 punktami przy miernej skuteczności 4/15. Byłoby pewnie jeszcze gorzej, ale Piercem w czwartej kwarcie opiekował się Wally Szczerbiak. Od pierwszych minut pojedynku warunki dyktowali gospodarze. Ich 10-punktowa przewaga w inauguracyjnej kwarcie wzrosła jeszcze bardziej kiedy Anderson Varejao celnie przymierzył z półdystansu. Po przerwie Celtowie zbliżyli się na 4 "oczka", lecz ponownie sprawy w swoje ręce wziął James. W drugiej połowie zdobył 23 punkty, pieczętując tym samym niezwykle ważne i prestiżowe zwycięstwo. Dla Bostonu to 4 porażka z rzędu - jeszcze nigdy od czasu angażu Kevina Garnetta i Ray’a Allena, Celtowie nie notowali tak słabej serii. - Jesteśmy dobrzy, to boża i szczera prawda. Nikt nie lubi przegrywać, ale nie zamierzamy się tym załamywać. To nasza siła jako drużyny - przekonywał po meczu Pierce.

Po raz pierwszy od czasu najgłośniejszej wymiany ostatnich miesięcy Allen Iverson i jego Detroit Pistons zawitało do Denver. Występujący 6 lat w zespole Tłoków Chauncey Billups zdobył 30 punktów przeciwko swoim byłym kolegom, lecz okazało się to zbyt mało. Jeszcze na niespełna 4 minuty przed końcową syreną gospodarze prowadzili 84:78. Wówczas do odrabiania strat wzięli się przyjezdni. Uaktywnił się przede wszystkim Iverson (były gracz Denver), który w trzech pierwszych kwartach spisywał się grubo poniżej oczekiwań. Dodatkowo Arron Afflalo wykorzystał wszystkie 6 rzutów wolnych w kluczowych momentach pojedynku. Ojcem wygranej okazał się jednak Tayshuan Prince, autor zwycięskiej akcji 20 sekund przed końcem meczu. Tym samym Tłoki przerwały serię 5 kolejnych zwycięstw ekipy z Kolorado. - To było niezwykle emocjonujące przeżycie, ponieważ zostawiłem tutaj wiele swoich wspomnień. Myślałem, że będzie to miejsce gdzie zakończę moją karierę i sięgnę po mistrzowski tytuł - wspominał swój pobyt w Denver Iverson.

Już dawno w NBA nie było takiego pogromu. Orlando Magic zmiażdżyło Atlantę Hawks we własnej hali, prowadząc w pewnym momencie różnicą nawet 50 punktów! Wszystko zaczęło się już w pierwszej kwarcie, kiedy to gospodarze trafili 11 z 12 rzutów i objęli prowadzenie 22:4. Zespół z Florydy wykorzystał aż 16 rzutów zza linii 7,24m. Kolosalne prowadzenie umożliwiło Marcinowi Gortatowi pojawienie się na parkiecie na dłuższy okres czasu. Nasz rodak po raz kolejny świetnie wykorzystał ten fakt i rozegrał bardzo dobre zawody. Na parkiecie spędził niecałe 21 minut, notując na swoim koncie 8 punktów (4/8 z gry) oraz 12 zbiórek. Warto pokreślić, że polski center zebrał aż 7 piłek na atakowanej tablicy i okazał się najlepszym zbierającym w całym meczu. Dla Magików było to 11 kolejne zwycięstwo przed własną publicznością.

Philadelphia 76ers - Charlotte Bobcats 93:87

(A. Miller 22, T. Young 15, A. Iguodala 12 - E. Okafor 24 (11 zb), R. Felton 13, R. Bell 13)

Toronto Raptors - Memphis Grizzlies 103:82

(C. Bosh 32 (10 zb), A. Bargnani 21, J. Kapono 11 - R. Gay 22, H. Warrick 18, K. Lowry 12)

Orlando Magic - Atlanta Hawks 121:87

(H. Turkoglu 21, D. Howard 16 (10 zb), J.J. Redick 15 - A. Law 16, S. Jones 12, J. Johnson 11)

New Orleans Hornets - Los Angeles Clippers 107:80

(R. Butler 27, J. Posey 16, T. Chandler 13 (11 zb) - M. Collins 15, E. Gordon 15, S. Novak 14)

Oklahoma City Thunder - Houston Rockets 96:98

(K. Durant 27, R. Westbrook 15, J. Green 11 - T. McGrady 26, V. Wafer 14, Y. Ming 14)

Cleveland Cavaliers - Boston Celtics 98:83

(L. James 38, A. Varejao 14, M. Williams 13 - K. Garnett 18 (15 zb), K. Perkins 13, R. Allen 12)

Milwaukee Bucks - New Jersey Nets 104:102

(M. Redd 24, C. Villanueva 23, R. Jefferson 13 - V. Carter 23 (14 as), Y. Jianlian 16, J. Hayes 16)

Chicago Bulls - Washington Wizards 98:86

(B. Gordon 22, L. Hughes 17, D. Gooden 16 (11 zb) - N. Young 28, A. Jamison 12 (11 zb), M. James 11)

Denver Nuggets - Detroit Pistons 90:93

(C. Billups 30, Nene 15, K. Martin 14 - A. Iverson 23, T. Prince 19, A. Afflalo 17)

Sacramento Kings - Miami Heat 115:119 po dogrywce

(J. Salmons 29, K. Martin 28, S. Hawes 19 - D. Wade 41, M. Beasley 23 (10 zb), M. Chalmers 13)

Los Angeles Lakers - Indiana Pacers 121:119

(K. Bryant 36 (13 as), P. Gasol 21 (11 zb), A. Bynum 20 - D. Granger 28, T. Murphy 24, M. Dunleavy 22)

Phoenix Suns - Dallas Mavericks 128:100

(S. O’Neal 25 (10 zb), J. Richardson 21, L. Barbosa 20 - D. Nowitzki 19, J. Howard 16, J. Kidd 15)

Źródło artykułu: