Początek spotkania bez wątpienia należał do przyjezdnych, którzy za sprawą Bobby`ego Brannena, Wojciecha Szawarskiego i Adama Wójcika po dwóch minutach gry prowadzili 9:2. Jak się później okazała, była to największa przewaga gości. Jarosławianie po 180 sekundach zaczęli przeciwstawiać się rywalom i po kilku dobrych akcjach Grady Reynoldsa w 5. minucie gry wyszli na jednopunktowe prowadzenie (10:9), którego nie oddali już do końca meczu. Jednak wygrana miejscowym nie przyszła łatwo.
W kolejnych minutach tej kwarty nieźle prezentował się Chad Timberlake, który w krótkim czasie zdobył 4 punkty oraz popisał się przechwytem. Gospodarze widząc, że nie taki rywal straszny, zaczęli coraz śmielej poczynać sobie w ataku, odjeżdżając przeciwnikom na 8 oczek (17:9). Ozdobą pierwszej kwarty jak i całego meczu była przedostatnia akcja tej odsłony. Quinton Day efektownie podał piłkę zza pleców do Grady Reynoldsa, który tuż przy końcowej linii szybując nad Adamem Wójcikiem zapakował piłkę z wielka siłą do kosza. W samej końcówce dobra gra i 5 punktów z rzędu Gerarda Browna ustaliły wynik 23:18.
W drugiej kwarcie trener Dariusz Szczubiał musiał desygnować do gry jednego ze swoich młodzieżowców - postawił na Bartosza Diduszko, a ten odwdzięczył się szkoleniowcowi celnym rzutem zza linii 6,25 i kapitalnym wejściem pod kosz. Juniora Znicza dzielnie wspomagali obcokrajowcy – Quinton Day, Grady Reynolds i Chad Timberlake. Po kolejnym przechwycie tego ostatniego beniaminek z Podkarpacia w 15. minucie meczu prowadził 39:26. Trener Eugeniusz Kijewski, widząc jak niefrasobliwie grają jego koszykarze natychmiast poprosił o przerwę. Po krótkiej naradzie poznaniacy zaczęli grać jak natchnieni - dwoił się i troił Miah Davis oraz Alex McLean. Koszykarze znad Sanu zaś prezentowali się katastrofalnie, kilkukrotnie kończąc akcję bez zdobyczy punktowej. Przyjezdni bez skrupułów to wykorzystywali i na długa przerwę schodzili ze stratą 3 punktów (42:39).
Taki obraz gry ulubieńców licznie zgromadzonej jarosławskiej publiczności spowodował nie najlepsze nastroje przed trzecia częścią meczu, którą to Znicz w większości swoich pojedynków przegrywał dotkliwie. Gospodarze jednak w przedostatniej odsłonie zagrali całkowicie odmiennie i dzielnie dotrzymywali kroku rywalom - grając kosz za kosz. Tuż przed decydującą kwartą celne "trójki” Tomasza Celeja i równo z syreną Vitalija Kovalenki, pozwoliły powiększyć przewagę nad przeciwnikiem (67:61).
Ostatnia część meczu zwiastowała wielkie emocje i tak też było. Nieźle zaczęli goście z Poznania - punkty Devisa, Browna i Wójcika doprowadziły na 6. minut przed końcem meczu do remisu 70:70. Trener Szczubiał, chcąc zatrzymać rozpędzonych rywali poprosił o przerwę, która przyniosła zamierzone efekty. Po wznowieniu obie ekipy skupiły się na grze defensywnej, co zaowocowało brakiem skuteczności w ataku.
Gdy do końca spotkania pozostały 82 sekundy po dwóch celnych rzutach osobistych Timberlake'a na tablicy świetlnej widniał wynik 76:72. Beniaminek z Wielkopolski zdecydował się na szybkie odrabianie strat rzutami za trzy punkty, jednak piłka po rzucie Adama Wójcika nie potrafiła znaleźć drogi do kosza. W samej końcówce goście próbowali szybko przerywać akcję miejscowych faulami taktycznymi – ci jednak trafiali bezbłędnie i odnieśli druga wygraną z rzędu, pokonując PBG Basket Poznań 80:74.
Sokołów Znicz Jarosław – PBG Basket Poznań 80:74 (23:18, 19:21, 25:22, 13:13)
Znicz: G.Reynolds 19 (1), C.Timberlake 14, R.Neltner 14 (1), Q.Day 13 (1), T.Celej 6 (2), B.Diduszko 5 (1), W.Kowalenko 5 (1), M.Miszczuk 3 (1), G.Kukiełka 1.
PBG Basket: G.Brown 15 (3), A.McLean 14, M.Davis 11 (1), W.Szawarski 9 (2), A.Wójcik 8, B.Brannen 8, R.Bigus 6, J.Jones 3, J.Mocnik 0, T.Smorawiński 0, P.Mowlik 0.