Nie mieliśmy dużo pieniędzy na transfery - rozmowa z Zoranem Marticiem, trenerem Trefla Sopot

- Na rynku nie było za dużo zawodników, którzy pasowali do naszej koncepcji i mieścili się w ramach naszego budżetu - mówi Zoran Martić, nowy szkoleniowiec Trefla Sopot.

[b]

Karol Wasiek: Po zakończeniu czerwcowej konferencji mówił pan, że ból głowy będzie panu często doskwierał podczas budowy drużyny. Faktycznie tak było?[/b]

Zoran Martić: Oj tak! Ale uwierz mi, że w każdym klubie trener podczas okresu budowy drużyny zmaga się z dużymi problemami. Nawet w CSKA Moskwa. Tam też należy wyselekcjonować graczy i postawić na odpowiednich zawodników. To wszystko nie jest takie proste. U nas problemem są pieniądze. Nie mamy ich za dużo, więc pole manewru jest ograniczone.

Trudno doszukać się optymizmu...

- Na rynku nie było za dużo zawodników, którzy pasowali do naszej koncepcji i mieścili się w ramach naszego budżetu. Wszyscy w klubie o tym wiedzieli i byliśmy na to przygotowani. Nie chcę wyjść na człowieka, który narzeka, ale takie są fakty. Działacze Trefla przekazali mi informację, jaki mamy budżet na zawodników i musieliśmy zacząć działać.

[ad=rectangle]

Ta informacja wywołała u trenera przerażenie?

- Nie (śmiech). Przerażenie wywołują choroby, czy klęski, ale to jest sport. Wszystko jest możliwe, trzeba wyjść i walczyć. Wracając do kwoty budżetu na transfery - takie są fakty i nie ma co z tym dyskutować. Nie było innej drogi. Skoro zaakceptowałem ofertę z Trefla, to musiałem zaakceptować taki stan rzecz. Walczymy razem! Będzie jednak nam trudno rywalizować z najlepszymi drużynami, ale zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby im się przeciwstawić.

Jakich zawodników szukaliście?

- Kilka kwestii się na to złożyło. Pierwsza sprawa to budżet, ale o tym już mówiliśmy wcześniej. Nie ma co ukrywać, że bardzo trudno było nam pozyskać zawodników z odpowiednim doświadczeniem i umiejętnościami. Tacy kosztują spore pieniądze i nie było nas stać na nich. Musieliśmy poszukać młodszych graczy, którzy nie mają na razie dużego doświadczenia. Są na dorobku i dopiero się rozwijają. Trzecim elementem był fakt, że szukaliśmy koszykarzy, którzy potrafią biegać. Chcemy przyspieszyć naszą grę w kolejnym sezonie.

Marcin Stefański pozostanie kapitanem Trefla Sopot
Marcin Stefański pozostanie kapitanem Trefla Sopot

W jaki sposób oceniał pan przydatność poszczególnych graczy do zespołu?

- W dzisiejszych czasach nie ma problemu z tym, aby obejrzeć danego gracza. Można to robić nawet w zaciszu domowym. Oglądałem wideo i mniej więcej wiem, na co stać poszczególnych zawodników. Jednak nie ma co ukrywać, że moja wiedza nie jest aż tak duża, jak innych ludzi w klubie. Zaufałem im.

Podobno Trefla bardzo blisko był Witalij Kowalenko, z którym miał pan okazję pracować już na Ukrainie. Dlaczego ostatecznie nie doszło do porozumienia?

- To prawda... Nasze stanowiska były już bardzo blisko, ale ostatecznie Witalij wybrał ofertę Śląska Wrocław. Nie chcę już do tego wracać. On podjął taką decyzję. Mogę jedynie powiedzieć, że był jedną z opcji, którą rozpatrywaliśmy.

I zastąpił go Grzegorz Surmacz z Anwilu Włocławek. Co może trener o nim powiedzieć?

- Grzegorz to doświadczony koszykarz, który nam pomoże w tym sezonie. Wierzę, że będzie ważnym punktem drużyny. Więcej o jego grze będzie można powiedzieć po pierwszych sparingach. Na razie jesteśmy na etapie poznawania.

Ilu jeszcze nowych zawodników dołączy do składu Trefla Sopot?

- Wierzę, że co najmniej dwóch. Na pewno potrzebujemy rozgrywającego i środkowego. Zobaczymy, jak potoczą się sprawy. Nie są ode mnie zależne. Cały czas rozmawiam z zarządem na temat wzmocnień. Na dniach wszystko się okaże.

Komentarze (0)