- Nie możemy się ekscytować tym zwycięstwem, bo to dopiero pierwszy dzień turnieju. Przed nami jeszcze cztery mecze w Montpellier. Wszystko się może zdarzyć - podkreśla Aleksander Czyż, który w sobotnim spotkaniu na parkiecie spędził sześć minut. Jego występ był bardzo efektywny. W momencie kiedy był na boisku polski zespół zbudował przewagę w drugiej kwarcie.
- Prowadziłem twarde boje z podkoszowymi Bośni. Byli wysocy, ale po to trener Taylor wpuścił mnie na parkiet. Lubię taką fizyczną walkę - dodaje gracz, który wciąż pozostaje bez kontraktu na kolejny sezon.
W trzeciej kwarcie Polacy prowadzili już różnicą ponad 17 punktów, ale Bośniacy ruszyli w pogoń. Stopniowo zaczęli zmniejszać przewagę, która w pewnym momencie wynosiła już dwa oczka.
- Spotkania różnie się układają. My złapaliśmy swój rytm w drugiej kwarcie, później lepiej szło Bośniakom, którzy zaczęli lepiej bronić. Grali skuteczniej, my za to mieliśmy problemy z trafieniem do kosza - zaznacza Czyż.
W niedzielę Polacy zmierzą się z reprezentacją Rosji, która w pierwszym dniu turnieju przegrała z Izraelem. Czyż przestrzega jednak przed zbytnim lekceważeniem tego zespołu.
- Wiemy, że jest to przeciwnik, który w ostatnim okresie grał coraz lepiej. Na pewno nie będzie to łatwy przeciwnik. Będziemy mieli spotkanie, na którym postudiujemy ich nawyki, zagrywki, poszczególnych koszykarzy - komentuje.
Karol Wasiek z Montpellier