Długo trzeba było czekać na przebudzenie zawodników Jewgienija Paszutina. Mistrzowie Europy sprzed ośmiu lat poprawili swoją grę zdecydowanie za późno, by myśleć o czymś więcej niż tylko uniknięcie ostatniej pozycji w tabeli.
Sborna w ostatnim starciu nie tylko zaprezentowała solidną defensywę, ale również niezłą grę w ataku. Tego brakowało w poprzednich starciach, zwłaszcza tak dobrego zbilansowania. Rosjanie stanowili zagrożenie pod koszem i na dystansie.
Tego samego nie można było powiedzieć o koszykarzach Dusko Ivanovicia.
Bośniacy mieli wprost rewelacyjny początek, ale nie potrafili utrzymać wysokiej skuteczności. W drugiej i czwartej odsłonie powiększyli swój dorobek o zaledwie dwadzieścia punktów. Z tak dysponowanym przeciwnikiem nie było mowy o nawiązaniu równorzędnej walki.
Drużyna z Bałkanów miała gigantyczne problemy na dystansie. W całym spotkaniu zawodnicy tego zespołu tracili tylko 2 z 17 rzutów za 3. Wielokrotnie szczęścia próbował Marko Sutalo, ale tylko jedna z sześciu jego prób była skuteczna. Nemanja Gordić czy Adin Vrabac byli niewiele lepsi.
W zwycięskiej ekipie też nie wszyscy zawodnicy zaprezentowali wysoki poziom. Z pewnością powodów do zadowolenia nie miał Chwostow, który nie trafił żadnego z siedmiu rzutów z dystansu (!), a w całym meczu miał w ogóle tylko jedną celną próbę. Liderami Rosjan byli Andriej Zubkow, Witalij Fridzon i Andriej Woroncewicz. Wymieniony tercet zdobył łącznie aż 48 punktów, czyli blisko 60 procent dorobku całego teamu.
Na zakończenie fazy grupowej doszło do dziwnego starcia. Trener Erez Edelstein zdecydował się na odpuszczenie, gdyż dał odpocząć trzem najlepszym koszykarzom. W meczu z obrońcami tytułu nie zagrali Omri Casspi, Lior Eliyahu i Gal Mekel. Bez nich Izraelczycy nie mieli najmniejszych szans na nawiązanie walki z mocnym przeciwnikiem.
I to się potwierdziło na parkiecie. Trójkolorowi dyktowali warunki i już po pierwszej kwarcie wysoko prowadzili. W kolejnych odsłonach gospodarze kontrolowali przebieg wydarzeń, a na sam koniec dokończyli dzieło. Zespół Vincent Collet wysoko i łatwo wygrał z przeciwnikiem. Dzięki temu Francja zajęła pierwsze miejsce w grupie A.
Co ciekawe, tym razem słabsze zawody zaliczył Tony Parker. Lider obrońców tytułu spędził na parkiecie 22 minuty, ale w tym czasie nie zdobył żadnego punktu, pudłując wszystkie pięć rzutów z gry. Liderami Trójkolorowych byli Rudy Gobert, Joffrey Lauvergne i Evan Fournier. Wymieniony tercet zdobył w sumie 41 punktów, czyli blisko połowę dorobku całego zespołu.
Bośnia i Hercegowina - Rosja 61:81 (22:12, 9:19, 19:24, 11:26)
Bośnia i Hercegowina: Stipanović 22, Kikanović 14, Vrabac 8, Sutalo 8, Gordić 4, Buza 3, Bavcić 2, Albijanić 0, Renfroe 0, Persić 0.
Rosja: Zubkow 17, Fridzon 16, Woroncewicz 15, Antonow 11, Ponkraszow 7, Monia 6, Kurbanow 4, Chwostow 3, Wialcew 2, Desiatnikow 0, Patiejew 0, Baburin 0.
Izrael - Francja 61:86 (10:22, 17:16, 21:24, 13:24)
Izrael: Limonad 13, Dawson 11, Rothbart 11, Timor 9, Kadir 8, Yivzori 4, Fischer 3, Ohayon 2, Green 0.
Francja: Gobert 15, Lauvergne 14, Fournier 12, Gelabale 10, Westermann 8, Batum 8, De Colo 5, Kahudi 5, Diaw 4, Jaiteh 2, Parker 0.