Ukraińcy dobrze weszli w mecz, bowiem już po pierwszej kwarcie mieli pięć punktów zaliczki, a na przerwę schodzili z czteropunktowym prowadzeniem. Największa w tym zasługa Kyryło Fesenko , który już po pierwszych 20 minutach gry mógł pochwalić się double-double (16 punktów i 10 zbiórek).
Belgowie po zmienie stron jak najszybciej chcieli odrobić straty i dzięki serii 11:0 zdołali objąć prowadzenie 52:45, którego nie oddali już aż do końcowej syreny, pieczętując je serią "trójek" w decydującej "ćwiartce".
Kluczem do wygranej Belgów okazała się zespołowa gra i zatrzymanie w drugiej połowie Fesenki, który po przerwie wzbogacił swoje konto o zaledwie 4 punkty.
Niezwykle blisko sprawienia ogromnej sensacji byli Estończycy, którzy aby marzyć o awansie do kolejnego etapu musieli w Rydze pokonać gospodarzy. Zadanie wydawało się abstrakcyjne, jednak po pierwszej kwarcie to właśnie oni prowadzili różnicą aż 14 punktów!
Podopieczni Ainarsa Bagatskisa od drugiej ćwiartki rozpoczęli mozolne odrabianie strat, a kluczowa dla losów wyniku meczu okazała się trzecia kwarta, w której niesieni dopingiem Łotysze pozwolili rywalom zdobyć zaledwie 5 punktów, a sami zdobyli ich aż 22! W decydującej części meczu gospodarze w pełni kontrolowali już wynik wygrywając ostatecznie 75:64 pieczętując awans do kolejnego etapu.
Wszystko w grupie nie mogło się lepiej ułożyć, gdyż ostatni mecz pomiędzy Litwinami i Czechami decydował o pierwszym miejscu i układzie miejsc w czołowej czwórce. Spotkanie dostarczyło niesamowitych emocji, a do jego rozstrzygnięcia potrzebna była dogrywka!
Czesi o tym, że nie zdołali rozstrzygnąć meczu na swoją korzyść mogą mieć pretensje jedynie do siebie, bowiem zupełnie przespali trzecią kwartę meczu - w pozostałych trzech byli lepsi. Pomimo tego, że w końcówce meczu to właśnie nasi południowi sąsiedzi w ostatnich minutach musieli gonić wynik i dopięli swego doprowadzając do remisu 69:69.
W dogrywce jednak wszystko toczyło się pod dyktando Litwinów i to ostatecznie oni mogli cieszyć się z wygranej i pierwszego miejsca. Duży wkład w sukces miał Jonas Valanciunas, którego występ w tym meczu z powodu choroby stał pod znakiem zapytania. Ostatecznie środkowy pojawił się na parkiecie, a w swoich statystykach zapisał double-double.
Ukraina - Belgia 71:79 (19:14, 20:21, 15:24, 17:20)
Ukraina: Fesenko 20 (10 zb), Lypovyy 10, Randle 9, Zaytsev 9, Korniyenko 8, Mishula 7, Pustozvonov 3, Lukashov 3, Krutous 2.
Belgia: Gillet 15, van Rossom 14, de Zeeuw 11, Serron 11, Hervelle 10, Lojeski 8, Tabu 9, Tumba 1, Mukubu 0, Salumu 0.
Łotwa - Estonia 75:64 (15:29, 18:15, 22:5, 20:15)
Łotwa: Strelnieks 21, Timma 15, Freimanis 11, Bertans 9, Blums 6, Janicenoks 5, Peiners 3, Meiers 3, Berzins 2, Mejeris 0.
Estonia: Arbet 16, Talts 12, Toome 10, Kangur 9, S.Sokk 8, Veideman 6, Kurbas 3, Vene 0.
Czechy - Litwa 81:85 (18:12, 19:15, 14:28, 18:14, d. 12:16)
Czechy: Schilb 18, Hruban 12, Benda 11, Satoransky 11 (15 as), Pumprla 9, Vesely 8, Houska 6, Welsch 3, Jelinek 3, Auda 0.
Litwa: Kuzminskas 18, Kalnietis 15, Milaknis 13, Valanciunas 13 (10 zb), Maciulis 11, Jankunas 6, Kavaliauskas 5, Seibutis 4, Javtokas 0, Lekavicius 0.
Aktualna tabela grupy D: