W cieniu reprezentacji
Przed EuroBasketem Gortat przebąkiwał o tym, że może być to dla niego ostatnie lato z kadrą. Póki co, w Montpellier wygląda jak ktoś, kto chciałby, aby skończyło się ono jak najszybciej.
Tym razem nie chodzi o obietnice bez pokrycia, zapowiedzi tego co możemy zrobić na mistrzostwach Europy, czy oto kogo Polska Maszyna zamierza zmiażdżyć - Gortat rozgrywa swój najgorszy EuroBasket w karierze i to co oglądamy, to Gortat schowany w cieniu. To potulny Gortat, a nie dominujący atletyzmem i dynamiką gracz podkoszowy - niekoniecznie najlepiej wyszkolony technicznie, ale ktoś kto wnosi do gry bitewny charakter. Ktoś kto gra, tak jak wygląda.
Częściej piłkę zbiera od niego Damian Kulig, rzuty blokuje Przemek Karnowski, a więcej punktów zdobywa Adam Waczyński. Książka dla mediów przygotowana dziennikarzom przed turniejem zapowiada go jako najlepszego gracza w historii naszego kraju. Nie gra jak jeden z nich. Gortat zalicza średnio tylko 11.8 punktów i 7.2 zbiórek na mecz.
Dyskusje na temat tego jak ważną częścią ataku kadry ma być Gortat, toczą się już od wielu, wielu lat. To co było natomiast niekwestionowane, to jego umiejętności atletyczne, rzeczy, które robi na parkiecie, wynikające z przewagi kombinacji wzrostu, siły i szybkości. Gortat to koszykarski "późnorozwojowiec", ale ktoś kto niezwykle ciężką pracą dotarł do kontraktu 60 mln dolarów. Jego droga na szczyt może stanowić dla niejednego inspirację.
Gortat to ktoś kto od jesieni 2009 roku opuścił zaledwie 25 meczów w NBA (!). To jeden z najbardziej niezniszczalnych graczy w fizycznie najbardziej wymagającej lidze koszykówki na świecie. Podczas turnieju we Francji chyba po raz pierwszy widzimy, jak wypadają trybiki z "Polskiej Maszyny". Gortat w końcu wygląda jak 31-latek.
Po pięciu meczach turnieju ma na koncie zaledwie 3 zablokowane rzuty - trzy bloki. I to pomimo faktu, że w koszykówce fibowskiej nie obowiązuje zasada trzech sekund w obronie, która w NBA nie pozwala mu zostawać pod koszem dłużej niż przez trzy kolejne sekundy. Nawet schemat defensywny stosowany zazwyczaj przez trenera Mike'a Taylora opiera się na tym, by Gortat był pod koszem. Tymczasem nie stanowi tam zagrożenia, jakie stanowił wcześniej.
Nawet przed dwoma laty, gdy koszmarny EuroBasket w Słowenii zakończył się dla nas na 21. miejscu - Gortat zablokował 10 rzutów w pięciu meczach. Miał do tego 3 przechwyty i 12 zbiórek w ataku.
Gortat w 2013 (5 meczów): 10 bloków, 3 przechwyty, 12 zbiórek w ataku
Gortat w 2015 (5 meczów): 3 bloki, 0 przechwyty, 6 zbiórek w ataku
To ogromny spadek. To jak inny gracz. W dodatku reprezentacja Polski jest tutaj +15 w małych punktach - z Gortatem na parkiecie -13. Tymczasem jeszcze podczas sierpniowych sparingów, to właśnie Gortat liderował tej drużynie w statystyce plus/minus.
Gdzie jest Maszyna w Polskiej Maszynie?
Oglądam każde z jego spotkań z trybuny znajdującej się na za jednym z koszy. Tu doskonale widać to na jaką wysokość skaczą zawodnicy i jak radzą sobie w starciach na poziomie wertykalnym. Na palcach jednej ręki mógłbym policzyć sytuacje, w których Gortat wzbijał się wysoko ponad resztę graczy przy zbiórce, albo blokował lub bronił czyjś rzut dużo powyżej obręczy.
Wygląda na pół kroku wolniejszego, gdy zbiera się do góry. Bardzo rzadko wygrywa tzw. kontestowane zbiórki, czyli takie, gdy musi z kimś o nią rywalizować. Wygląda na mniej żwawego, mniej ruchliwego, kiedy ma zmienić kierunek ruchu. Nie jest tym samym graczem, jakim był choćby jeszcze w poprzednim sezonie NBA.
Jest to szokujące, bo zwłaszcza kibiców, którzy oglądają go w NBA - czyli przez cały sezon - przyzwyczaił do tego, że nawet jeśli obnażane bywają jego mankamenty techniczne, to atletycznie nie ustępuje czarnoskórym zawodnikom.
Czy to co widzimy we Francji to jeszcze zmęczenie zeszłym sezonem? A może to problemy z lewym kolanem, o których sam otwarcie mówił na początku sierpnia, publikując klip na Facebooku:
- Naprawiam moje zniszczone kolano, które niestety umiera powoli w wieku 31 lat. Szkoda, że tak jest, ale taka jest prawda.
Tu nie udało mi się potwierdzić, że to kolano jest faktycznie tym co sprawia, że Gortat jest o krok wolniejszy i mniej eksplozywny w swojej grze. Nie przechodzi jednak testu oka, a widziałem 70-80% minut jego kariery w NBA. Nie przypuszczam też, że chciałby teraz mówić o problemach zdrowotnych, kiedy przed kadrą w sobotę najważniejszy mecz w jego karierze reprezentacyjnej.
Co teraz przed Gortatem?
Sytuacja, w której "Polska Maszyna" miałaby zacząć działać na niższych obrotach, otwiera przed nim nowe wyzwania. Większość zawodników starzejących się, musi przebranżowić swoją grę na bardziej techniczną.
W Montpellier Gortat nieporównywalnie lepiej (13 asyst w 5 meczach i 17 asyst w 6 ostatnich, jeśli liczyć mecz w Bydgoszczy z Belgią) podaje niż robił to przed dwoma laty. Bardziej naturalnie już przychodzi mu znajdowanie kolegów, gdy jest podwojony. W tym roku miał też w NBA i podczas przygotowań spotkania, gdy świetnie rozrzucał piłkę z tzw. "high-post", czyli m.in. z okolic linii rzutów wolnych. Tu w Montpellier trafił też 14 z 26 rzutów akcji tyłem do kosza. I robi to częściej swoją słabszą lewą ręką. Nie rzuca tak często z półdystansu, ale robił to w ostatnich sezonach w NBA i wciąż to rozwija. To techniczne aspekty, które mogą przykryć jego fizyczny zmierzch.
Sytuacja, gdy ciało zaczyna odmawiać posłuszeństwa, to też dla profesjonalisty nowość pod kątem psychologicznym. Powoli orientuje się, że jego ciała nie stać już na to, co mógł robić wcześniej. Trudno ogląda się mniej atletycznego Gortata. Jeszcze trudniej ogląda się kogoś, kto nie daje sobie z tym rady.
[b]Maciej Kwiatkowski z Montpellier
[/b]