WP SportoweFakty: Pana zespół, Polpharma Starogard Gdański rozegrała dwa kolejne przedsezonowe mecze. Jak ocenia pan turniej, w którym zajęliście drugie miejsce?
Dariusz Szczubiał: Graliśmy wyjątkowo nieskutecznie. Tacy strzelcy jak Hicks, Brown, ale i inni nie trafiali. Skuteczność w piątek za trzy punkty 13 proc. W sobotę chyba jeszcze gorzej. Mimo to jakoś utrzymywaliśmy się w grze. Przy takiej skuteczności powinniśmy przegrywać mecze a ze Spójnią udało się przepchnąć. W finale niestety nie. Zabrakło rzutu. Nie wiem naprawdę jaka jest przyczyna.
Na turnieju w Bydgoszczy zdobywaliście o wiele więcej punktów. Zespół dostał w ostatnim tygodniu większe obciążenia na treningach?
- W Bydgoszczy różnie było. Jedną połówkę graliśmy OK a drugą nie. Tutaj kompletnie nie wyszło. Być może, że coś przeciążyliśmy. Na szczęście to jeszcze nie jest liga, także będziemy analizować i poprawiać.
Zabrakło w składzie Polpharmy Justina Warda. Dlaczego?
- Dostał palcem w oko i musi mieć przerwę w tej chwili.
Pierwsze mecze po kontuzji rozegrał Łukasz Diduszko. Dobrze wdrożył się w zespół?
- Tak, Łukasz ma swoje znane zalety. To przede wszystkim waleczność. Potrafi mimo niższego wzrostu grać na pozycji silnego skrzydłowego i tam robi swoje.
Porozmawiajmy o trwającym jeszcze Eurobaskecie. Jak pan z perspektywy tygodnia od ostatniego meczu oceni występ reprezentacji Polski, która na 1/8 finału zakończyła turniej po porażce z Hiszpanią.
- Bardzo dobrze. Drużyna w każdym meczu walczyła. Posypały się gromy za czwartą kwartę z Hiszpanami, ale oni grają w finale i należą do tych, którzy są brani pod uwagę jako faworyci. Gramy dobrze, mamy fajną i ciekawą drużynę. Trzeba ich pchać i im pomagać. Gdyby nie mecz z Izraelem pewnie nie wpadlibyśmy na Hiszpanię i to dawało większe szanse na lepszy wynik, ale oceniam pozytywnie. Nie wszyscy zagrali na swoim poziomie, natomiast jako zespół wyglądaliśmy dobrze. Nie odstajemy od czołówki europejskiej.
Największa krytyka spadła na Marcina Gortata. Pana zdaniem słusznie, czy oczekiwania wobec polskiego jedynaka w NBA były zbyt duże?
- Słyszałem, że sam powiedział po ostatnim meczu, że nie lubi europejskiej koszykówki. Trochę inaczej gra się w NBA. Różnią się przepisy i myślę, że w tamtych warunkach jest mu łatwiej.
Co sądzi pan o A. J. Slaughterze? Jego naturalizacja to był dobry pomysł?
- Myślę, że tak. Może nie był gwiazdą tych mistrzostw, ale spełniał chyba oczekiwania trenera.
W kolejnych latach ten zespół może osiągnąć więcej, chociażby ćwierćfinał mistrzostw Europy, co byłoby wielkim sukcesem dla polskiej koszykówki?
- Oczywiście, że tak. Do tego też potrzeba trochę szczęścia. Nie możemy powiedzieć, że jesteśmy faworytem tych imprez. Mamy jednak grupę ludzi, która zrobiła duży postęp i jeszcze przez parę lat będzie grała w reprezentacji. Przy dobrym układzie ćwierćfinał może być. Chociażby Litwa pokazała, że można sprawić niespodziankę. Serbowie na tych mistrzostwach stali się jednymi z faworytów a Litwini walecznością i mądrością wygrali.
Kto pana zdaniem wygra w niedzielnym finale? Hiszpania czy Litwa?
- Nie mam pojęcia. Hiszpanie posiadają doświadczoną drużynę i Gasola. To jest niewątpliwie zaleta, natomiast litewski zespół jest wyrównany, walczący i głodny sukcesu. Myślę, że te rzeczy się wyrównują i może być fantastyczny finał.
Rozmawiał Patryk Neumann