W ostatniej dekadzie to właśnie Hiszpania uchodziła za najlepszą drużynę na kontynencie. Nie zawsze udawało jej się to potwierdzić, na co wpływ miały liczne absencje czołowych koszykarzy. Niemniej La Roja dysponowała znakomitymi zawodnikami i od 2007 roku ani razu nie znalazła się poza podium.
Dwukrotnie gracze z Półwyspu Iberyjskiego wygrali turniej - sześć lat temu w Polsce i cztery lata temu na Litwie, gdzie przegrali tylko jeden z jedenastu meczów. Ale po trzeci triumf z rzędu nie udało im się sięgnąć i ostatni EuroBasket zakończyli na trzecim miejscu. Zespół Sergio Scariolo już poprawił ten wynik, ale z pewnością nie udało się jeszcze zaspokoić apetytów. Liczy się tylko złoto.
W drodze do finału Hiszpania rosła z każdym meczem. W fazie grupowej La Roja grała nieźle, ale miała spore problemy. W fazie pucharowej wicemistrzowie olimpijscy prezentowali się znacznie lepiej, co jest przede wszystkim zasługą Pau Gasola. 35-letni weteran jest w rewelacyjnej formie. To on poprowadził Hiszpanów do kilku zwycięstw, w tym ostatniego w półfinale nad Francją.
Wicemistrzowie Europy mieli łatwiejszą przeprawę. W fazie grupowej Litwini rywalizowali ze znacznie słabszymi drużynami. Tak naprawdę dopiero w ćwierćfinale poprzeczka została zawieszona wysoko, gdy zawodnikom Jonasa Kazlauskasa przyszło zmierzyć się z Włochami. W półfinale - co było ogromną niespodzianką - udało im się zatrzymać niepokonaną wcześniej Serbię. To dowód na to, że utytułowana drużyna ma ogromne możliwości.
W przeciwieństwie do swojego rywala, nie jest tak uzależniona od jednego zawodnika. Mantas Kalnietis, Jonas Maciulis i Jonas Valanciunas to liderzy zespołu i każdy z nich potrafi w decydującym momencie wciąż ciężar zdobywania punktów na siebie. Do tego Litwini są wyraźnie lepiej zorganizowani w defensywie.
Tyle że to wcale nie gwarantuje sukcesu. W każdym razie nie w meczu z Hiszpanią. La Roja ma swoje słabe strony, które zostały już kilkakrotnie obnażone, ale do perfekcji opanowała wychodzenie z tarapatów i - co najważniejsze - wygrywanie w trudnych momentach. Poza tym nawet jeśli liderem jest Gasol, to każdy z pozostałych graczy może niespodziewanie eksplodować.
Początek meczu o godz. 19. Relacja na żywo w naszym serwisie.
[b]#dziejesiewsporcie: świetna reklama z udziałem Neuera
[/b]