Gdy pojawiła się oficjalna informacja, że Kwamain Mitchell opuszcza Kutno i w przyszłym sezonie zagra na Łotwie, stało się jasne, że Polfarmex traci swojego lidera, a Tauron Basket Liga - jedną z największych gwiazd. Przed klubem pojawiło się więc wyzwanie w postaci znalezienia godnego następcy Amerykanina.
Ostateczny wybór padł na szerzej nieznanego w Polsce, ale ogranego już w Europie Adonte Josha Parkera, choć sam Amerykanin poprosił w swoim pierwszym wywiadzie, by nazywać go drugim imieniem, pomijając pierwsze. Transfer Parkera od początku budził wiele emocji, tym bardziej, że z Kutna dochodziły jednoznaczne opinie, że klub rezygnuje z rozgrywającego-strzelca i pozyskał Parkera dlatego, że ten jest bardziej rozgrywającym-kreatorem, typowym playmakerem. Dzisiaj, po zaledwie kilku meczach sparingowych wydaje się, że wybór koszykarza jest strzałem w dziesiątkę.
- W moim odczuciu Josh Parker prezentuje się obecnie lepiej, niż Kwamain Mitchell w poprzednim sezonie. Jest graczem dużo bardziej doświadczonym, a przez to - mądrzejszym. Lepiej funkcjonuje z zespołem, chętniej dzieli się piłką, ale - co w pewnym sensie nie jest zaskakujące - ma też bardzo dużą łatwość zdobywania punktów - mówi na temat swojego nowego podopiecznego trener Jarosław Krysiewicz.
Informacja o łatwości zdobywania punktów rzeczywiście nie jest zaskakująca. W karierze gracza zdarzyło się, że jeden z sezonów zakończył ze średnim dorobkiem prawie 30 "oczek" na mecz. Było to w Bayerze Leverkusen.
Gdy przyjechał do Polski, Parker miał na początku pewne problemy adaptacyjne. Kwestie związane ze spadkiem nastroju ze względu na zmianę stref czasowych czy aspekty dotyczące funkcjonowania w zupełnie innych realiach wpłynęły również na grę zawodnika. W pierwszych sparingach z Legią Amerykanin był mało widoczny. Wszystko zmieniło się jednak o 180 stopni na turnieju w Koszalinie, w którym Parker poprowadził Polfarmex do trzech zwycięstw. Co się stało w międzyczasie?
- Josh jest graczem bardzo inteligentnym i potrafi zrobić postęp właściwie z tygodnia na tydzień. W meczach z Legią Warszawa grał w sposób taki bardzo wycofany. Nie krzyczał, nie mobilizował, dlatego że on po prostu z natury jest bardzo cichym, kulturalnym i skromnym człowiekiem. Kiedy jednak wzięliśmy go na rozmowę i wytłumaczyliśmy czego od niego oczekujemy i czego ogółem oczekuje się od zawodnika na pozycji numer jeden - że musi krzyczeć, dyrygować, mobilizować - to załapał momentalnie. I każdy wie w jaki sposób grał na turnieju w Koszalinie. Przewodził, kreował grę, samemu nie bał się rzucać, aktywizował partnerów. Oto właśnie nam chodziło - dodaje Krysiewicz.
O minuty na parkiecie Parker będzie walczył z Grzegorzem Grochowskim, dla którego będzie to drugi sezon w ekstraklasie. - Myślę, że na rozegraniu jesteśmy dużo mocniejsi, niż w poprzednim sezonie. Wspomniany przeze mnie Josh Parker prezentuje się lepiej od Kwamaina Mitchella, a Grzegorz Grochowski zrobił wielki postęp. Naprawdę wielki - tłumaczy opiekun kutnowskiego klubu, chwaląc również swojego - nominalnie - drugiego playmakera. Kto wie jednak czy progres, jaki poczynił Grochowski nie sprawi, że różnica w liczbie minut nie będzie znacząca w przypadku Polaka i Amerykanina.
- W poprzednim sezonie Grzesiek dopiero zapoznawał się z dorosłą, seniorską koszykówką i on sam przyznawał, że w pewnym momencie nie spodziewał się aż takich trudności. Tymczasem dzisiaj okrzepł, jest dużo bardziej pewny siebie, nie boi się na parkiecie wziąć piłki w ręce i zagrać tak, by pokazać, że to on jest playmakerem, on kreuje grę. Jesteśmy naprawdę zadowoleni z tego, jak się prezentuje i optymistycznie patrzymy w przyszłość - kończy Krysiewicz.
Para Mitchell - Grochowski była o krok od wprowadzenia Polfarmexu do play-off. Zabrakło niewiele, bo raptem jednego zwycięstwa. Biorąc pod uwagę, że Parker - to słowa trenera zespołu - gra mądrzej od swojego poprzednika, a Grochowski zrobił postęp, należy uznać, że cel zespołu jakim jest gra w najlepszej ósemce w tym sezonie absolutnie nie jest na wyrost.