Torey Thomas: Moja miłość do Zgorzelca nigdy nie ustanie

Amerykański rozgrywający był najlepszym strzelcem Rosy w spotkaniu z Polfarmexem Kutno. - Spodziewaliśmy się trudnego meczu - zapewnia. Jednocześnie wspomina pobyt w Turowie Zgorzelec.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski

W pierwszym dniu XXIII edycji Memoriału im. Alfonsa Wicherka gospodarze "złamali" tradycję z ostatnich lat i pokonali rywala, dzięki czemu zagrają w finale imprezy. Spotkanie z Polfarmexem nie było jednak dla radomian łatwe. Po pierwszej kwarcie przegrywali 12:17. - Każde starcie jest trudne. Zawsze musisz spodziewać się walki ze strony przeciwnika, nieważne przeciwko jakiej drużynie i jakim zawodnikom grasz. Ja przynajmniej tak do tego podchodzę - podkreślił Torey Thomas.

Amerykanin był najlepszym strzelcem Rosy, zdobywając 18 punktów. Mimo iż jego zespół prowadził po trzydziestu minutach 54:48, nie potrafił utrzymać przewagi do końca. W ostatnich sekundach kutnianie doprowadzili do remisu i o losach pojedynku musiała zadecydować dogrywka. - W pewnym momencie mieliśmy dziesięciopunktową zaliczkę, ale rywal zanotował świetną serię, trafiając kilka ważnych i trudnych rzutów, ostatecznie wyrównując. Spotkanie było bardzo trudne i praktycznie przez jego większą część wynik oscylował wokół remisu - zaznaczył rozgrywający.

W trakcie letniej przerwy 30-latek zasilił szeregi ekipy Wojciecha Kamińskiego. Jego transfer był jednym z najgłośniejszych wśród drużyn Tauron Basket Ligi. - Czuję się tutaj bardzo dobrze - powiedział o wrażeniach odnośnie Radomia po kilkunastu tygodniach pobytu.

Thomas jest doskonale znany w Polsce, bowiem kilka lat temu występował w PGE Turowie Zgorzelec. W sezonie 2010/2011 zdobył z tą ekipą wicemistrzostwo kraju i został wybrany MVP rozgrywek. - W Zgorzelcu byłem jakiś czas temu. Daj mi trochę czasu, abym mógł wygłosić taką opinię. Po zakończeniu sezonu będę mógł odpowiedzieć na to pytanie - odparł, zapytany o różnice i podobieństwa pomiędzy Rosą a zespołem z przygranicznego miasta.

- Moja miłość do Zgorzelca nigdy nie ustanie. Przeżyłem tam wiele świetnych chwil, miałem wspaniałe wsparcie kibiców. Teraz jestem jednak tutaj i chcę zrobić z Rosą duże rzeczy w najbliższym sezonie. Jestem bardzo szczęśliwy, że tutaj trafiłem - skomentował.

Amerykanin śledził występy swojego byłego klubu. - Doskonale wiem, co działo się z Turowem przez te lata. Wiem, że zdobył mistrzostwo Polski oraz kilka innych tytułów i grał w Eurolidze. Cieszę się, że również ja zbudowałem podwaliny pod te sukcesy, w okresie kiedy grałem - zakończył.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×