W poniedziałek poinformowaliśmy o tym, że kontuzja wykluczy z gry Atera Majoka przez kilka najbliższych tygodni. To spory problem dla sopockiego Trefla, bo trener Zoran Martić pozostaje tylko z jednym środkowym - Marcinem Stefańskim.
Sudańczyk pojawił się na wtorkowym treningu, który był otwarty dla mediów. Gracz rzucał jednak spod samego kosza, nie wykonując praktycznie żadnych ruchów kolanem, które było dodatkowo usztywnione.
- Wszystko wydawało się, że idzie po naszej myśli w tym okresie przygotowawczym, aż tu nagle ostatni mecz kontrolny i kontuzja Atera. Wielki pech. Niestety takie rzeczy się przydarzają i trzeba umiejętnie na niego zareagować. Nauczyłem się, że w koszykówce nigdy nie możesz czuć się bezpieczny. Naszym problemem jest fakt, że nie mamy żadnego zmiennika na jego pozycji. Brakuje nam tych centymetrów pod koszem - przyznał słoweński szkoleniowiec.
- Aczkolwiek dobrą informacją jest fakt, że zawodnik nie będzie musiał przechodzić operacji i w niedalekiej przyszłości będziemy mogli z niego skorzystać. Z tego powodu jestem zadowolony - dodał Zoran Martić.
Dodatkowym problemem jest fakt, że sztab szkoleniowy nie będzie mógł skorzystać z usług Piotra Śmigielskiego, który odbył w poniedziałek pierwsze zajęcia z drużyną po kontuzji łąkotki.
- Nie wydaje mi się, żeby Piotr wystąpił w sobotnim spotkaniu. Nie chcemy za szybko wprowadzać go do gry po kontuzji. Zależy nam, aby spokojnie doszedł do siebie - skomentował opiekun Trefla.