Podkoszowe kłopoty Spójni Stargard. Dwóch centrów nie zagra razem

Rafał Bigus i Karol Pytyś mieli zapewnić Spójni Stargard Szczeciński odpowiednią jakość w rywalizacji pod tablicami. Problem jednak w tym, że obaj koszykarze mogą jedynie zmieniać się na parkiecie.

Spójnia Stargard Szczeciński przegrała pierwsze trzy mecze w I lidze. Stargardzianie tracą średnio 75 punktów na mecz. Nie są skuteczni, zdobywając niespełna 61 oczek a do tego zawodzi ich zbiórka. Koszykarze Spójni notują średnio 33 zbiórki na mecz i w tym elemencie wyprzedzają jedynie Meritumkredyt Pogoń Prudnik oraz GKS Tychy. Przekłada się to zarówno na ponowienia akcji dla przeciwników, jak i brak szans na poprawkę przy własnych niecelnych rzutach.

Dlaczego zespół prowadzony przez Wiktora Grudzińskiego ma kłopoty w strefie podkoszowej? Nie pomaga obecność w składzie dwóch solidnych centrów. Mierzący 214 cm Rafał Bigus oraz o 12 cm niższy Karol Pytyś na parkiecie przebywają zwykle osobno. Efektywność Bigusa jest nieco niższa w porównaniu z poprzednim sezonem. Wpływ na ten fakt miały kłopoty zdrowotne, z którymi zmagał się w okresie przygotowawczym oraz mniej minut spędzanych na parkiecie. W pierwszym meczu sezonu w Radomiu obaj środkowi zdobyli łącznie dwa punkty i 12 zbiórek. Najlepiej było przeciwko Meritumkredyt Pogoni Prudnik - 20 punktów oraz 14 zbiórek. W Bydgoszczy łączny bilans podkoszowych Spójni to 21 punktów oraz 11 zbiórek.

Zdecydowanym kłopotem była jednak pozycja drugiego podkoszowego, czyli silnego skrzydłowego. W przegranym starciu z Astorią Arkadiusz Soczewski na parkiecie spędził 36 minut. Jego osiągnięcia to dwa punkty i tyle samo zbiórek. Tylko krótki epizod zaliczył natomiast Paweł Bodych. Tymczasem dwaj najlepsi podkoszowi przez wszystkie mecze musieli podzielić się minutami. Wyjątkiem było 40 sekund w trzeciej kwarcie pojedynku z Astorią. W tym krótkim fragmencie Spójnia nie wybroniła żadnej akcji, co może potwierdzać słuszność decyzji podejmowanych przez stargardzkiego szkoleniowca. Mateusz Fatz zebrał piłkę i zdobył punkty. Chwilę później Bigus faulował Mikołaja Groda, który mimo przewinienia rywala trafił do kosza.

- Rozegraliśmy szereg spotkań sparingowych i nie funkcjonowało to rozwiązanie. Zespoły w I lidze nie mają zawodników o takich gabarytach i przegrywaliśmy na pierwszej linii. Przeciwnik zdobywał za dużo punktów rzutami trzypunktowymi i penetracjami. Odeszliśmy od tego pomysłu, ale mamy na pozycji nr 4 Arka Soczewskiego bardzo doświadczonego zawodnika i Pawła Bodycha, który wyglądał lepiej w przedsezonowych sparingach. Przyszła liga i jest z tym problem, ale cały czas pracujemy. Dla nas najważniejsze jest to, co udało się Astorii. Wygrać pierwszy mecz i liczyć na to, że powietrze z tego balonu już zejdzie. Tym bardziej, że mamy przed sobą przeciwników, którzy są w naszym zasięgu - powiedział trener Wiktor Grudziński zapytany o możliwość wspólnej gry Rafała Bigusa oraz Karola Pytysia.

Komentarze (0)