PGE Turów zażegnał kryzys

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Koszykarze PGE Turowa przerwali w końcu serię czterech kolejnych ligowych porażek. Takie zwycięstwo, szczególnie po dramatycznej końcówce, było przygranicznej drużynie niezwykle potrzebne.

Paweł Turkiewicz przejął PGE Turów tuż po tym, jak włodarze PGE Turowa zdecydowali się rozstać się z Saso Filipovskim i Bobanem Mitevem, ale nie udało mu się odnieść zwycięstwa w Sopocie z Asseco Prokomem i Charleroi ze Spirou Basket. Wygrana przyszła dopiero w sobotę i to przed zgorzelecką publicznością.

Wygrana była o tyle szczególna, bowiem zadedykowana została Filipovskiemu, któremu przy okazji spotkania z Energą Czarnymi zorganizowano oficjalne pożegnanie. Nie zabrakło oczywiście kwiatów, zdjęć i sporej ilości podarunków dla Słoweńca i Macedończyka od zawodników, kibiców, przedstawicieli władz miasta Zgorzelec i włodarzy przygraniczne drużyny. Obaj trenerzy zasłużyli sobie na takie pożegnanie, bowiem wprowadzili PGE Turów na salony europejskiej koszykówki i dwukrotni wicemistrzowie Polski dzisiaj nie są już anonimową drużyną. Nie obyło się rzecz jasna bez łez wzruszenia.

Na zakończenie ceremonii Filipovski poprosił o mikrofon. Zapytał kibiców: "Kto wygra mecz?", a ci gromkim chórem odpowiedzieli: "Turów"! Życzenie Słoweńca się spełniło. Wicemistrzowie Polski grali z niezwykłym zaangażowaniem, poświęceniem, pasją i agresją. W końcu byli tym samym zespołem, który na początku sezonu był zdecydowanym pretendentem do mistrzowskiego tytułu w polskiej lidze.

Tuż po zakończonym spotkaniu wszyscy zawodnicy biegli po raz ostatni uściskać Saso Filipovskiego, a po raz kolejny inicjatorem był Damir Miljkovic. Były już trener PGE Turowa mecz oglądał u boku Renato Pasqualiego i przez całe spotkanie wymieniali się uwagami. Najbliższe dni pokażą, czy Włoch zostanie nowym szkoleniowcem zgorzeleckiej drużyny.

Wicemistrzowie Polski w końcu wygrali i taka wygrana po dramatycznej końcówce spotkania z całą pewnością przywróciła im wiarę w swoje umiejętności. Kolejny mecz, tym razem ze Sportino Inowrocław, a więc z teoretycznie słabszym rywalem, podopieczni Pawła Turkiewicza rozegrają już we wtorek i - jeśli wysoko wygrają - być może zapomną o tym, że byli w jakimkolwiek kryzysie.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)