To był ruch, który zarząd New Orleans Pelicans musiał dokonać. Brak w pełni sprawnych graczy na pozycjach 1 oraz 2 znacznie skomplikował start nowego sezonu tej drużynie. Wiemy już, że Jrue Holiday będzie w początkowej fazie rozgrywek występował tylko przez około 15 minut na spotkanie, natomiast Norris Cole wypadł z gry na okres około 6 tygodni.
W takiej sytuacji ekipa postanowiła podpisać kontrakty z dwoma nowymi zawodnikami. Najwięcej emocji wywołuje ściągnięcie do Nowego Orleanu Nate'a Robinsona, dla którego będzie to już dziewiąty zespół w trakcie jedenastoletniej przygody z NBA.
Pelicans podpisali z nim roczną umowę wartą minimum dla weterana. Nate miał również ofertę z ligi chińskiej, jednak postanowił kontynuować swoją karierę w najlepszej lidze świata.
Poprzednie rozgrywki były dla Robinsona niezwykle zwariowane. Rozpoczął je w Denver Nuggets, w styczniu natomiast został wytransferowany do Boston Celtics tylko po to, aby dwa dni później zostać przez nich zwolnionym. Odezwali się do niego Los Angeles Clippers, którzy podpisali z nim dwa 10-dniowe kontrakty, jednak ze względu na powracające kontuzje nie zdecydowali się na umowę do końca sezonu.
Forma Robinsona jest sporą niewiadomą, jednak należy się spodziewać, że gdy do gry w pełni sił powrócą podstawowi gracze Pelicans, dla Nate'a może już zabraknąć minut na parkiecie. Bardzo możliwe, że wówczas ponownie odezwie się do jego agenta drużyna, która akurat będzie w silnej potrzebie pozyskania rozgrywającego lub rzucającego obrońcy.
Drugim ruchem, jakiego dokonali w drużynie NOP było podpisanie Bo McCalebba, byłej gwiazdy między innymi Fenerbahce Stambuł. W jego przypadku kontrakt jest niegwarantowany, a szanse gry w sezonie regularnym są dla Macedończyka bliskie zeru.
Kibice Bayernu Monachium zorganizują protest przed meczem z Arsenalem Londyn