Działacze Asseco Gdynia od dwóch sezonów konsekwentnie stawiają na młodych zawodników. Z każdym rokiem do zespołu trafia coraz więcej utalentowanych, perspektywicznych koszykarzy, którzy w przyszłości mają stanowić o sile żółto-niebieskich.
Przed tym rozgrywkami władzom klubu udało się pozyskać kolejnych graczy. Nowymi postaciami w ekipie żółto-niebieskich są: Karol Majchrzak, Mariusz Konopatzki, Bartosz Jankowski, Karol Kamiński, Marcin Wieluński, Jędrzej Szymański, Michał Kołodziej i Łukasz Frąckiewicz. Jak na razie muszą oni bić się o miejsce w szerokim składzie pierwszego zespołu.
Pierwszoplanowe role grają za to inni młodzi Polacy. Mowa tutaj głównie o Filipie Matczaku, Przemysławie Żołnierewiczu, Sebastianie Kowalczyk i Jakubie Parzeńskim. Ten kwartet w spotkaniu z PGE Turowem Zgorzelec zdobył 50 z 81 punktów całej drużyny!
- Śmiało mogę powiedzieć, że jesteśmy jedynym zespołem w Tauron Basket Lidze, w którym liderami są Polacy. Będziemy kontynuowali taką politykę Asseco to przyszłość polskiej koszykówki - podkreśla Tane Spasev, opiekun Asseco Gdynia.
Nie wolno zapominać również o doświadczonych zawodnikach - Przemysławie Frasunkiewiczu i Piotrze Szczotce, który są ważnymi graczami w talii macedońskiego szkoleniowca. Co prawda odgrywają już nieco mniejsze role, ale stanowią cenne źródło wiedzy dla młodych koszykarzy, którzy wciąż uczą się gry na najwyższym poziomie.
- Należy podziękować także Piotrkowi Szczotce i Przemkowi Frasunkiewiczowi, którzy nawet, gdy nie są na boisku pomagają nam zachować spokój - mówi Żołnierewicz. Młody gdyński skrzydłowy w ostatnim meczu zanotował double-double - 13 punktów, 13 zbiórek.
Działaczom w okresie letnim udało się znaleźć zastępstwo za A.J. Waltona, który ostatecznie trafił do AZS-u Koszalin. Nowym rozgrywającym został Anthony Hickey. Amerykanin szybko wdrożył się do gdyńskiego zespołu, ale wciąż uczy się europejskiego stylu. Ostatnio w trakcie spotkania z PGE Turowem Zgorzelec przydarzyły mu się dość proste błędy.
- Brak dobrej znajomości europejskiej koszykówki wyszedł jeszcze u niego w końcówce meczu drugi raz, kiedy nie przeprowadził piłki na połowę przeciwnika w ciągu ośmiu sekund. Wszystko to można jednak łatwo poprawić - komentuje Spasev.
[b]Karol Wasiek
[/b]