King Wilki Morskie Szczecin znów fatalnie rozpoczęły sezon w Tauron Basket Lidze. Podopieczni Marka Łukomskiego ponieśli już dwie porażki. Na inaugurację w fatalnym stylu przegrali na wyjeździe z Energą Czarnymi Słupsk, a w ostatnią niedzielę na własnym boisku okazali się słabsi od Siarki Tarnobrzeg.
- Siarka przyjechała i nas ogoliła na własnej hali. Jestem wściekły - mówi całkowicie szczerze Paweł Kikowski, rzucający King Wilków Morskich Szczecin.
Trudno nie zgodzić się ze słowami zawodnika ze Szczecina. Jego drużyna po raz kolejny nie zagrała na miarę swojego potencjału.
- Myślę, że Siarka wygrała zasłużenie. Tarnobrzeżanie zagrali bardzo ambitnie. My z kolei nie pokazaliśmy tej agresji, o której tak dużo mówiliśmy przed meczem. Wzajemnie się motywowaliśmy, ale to się nie przełożyło na naszą postawę na boisku - dodaje zawodnik, który zdobył w tym meczu 10 punktów.
- Trzeba wziąć się w garść i zacząć wygrywać. Musimy trzymać się razem. Samemu nikt nic nie zawojuje. Koszykówka jest sport drużynowy i wszystko trzeba robić zespołowo. Nie może być tak, że jeden gra agresywnie w obronie, a trzech innych stoi i nic nie robi. Tak daleko nie zajedziemy - uważa gracz.
Te porażki wprowadziły duży niepokój, bo przed sezonem wydawało się, że zrobiono wszystko, by w końcu osiągnąć sukces.
- Dwie kolejki - dwie porażki. Te przegrane na pewno bolą, ale to nie jest czas na lamentowanie i płakanie. Trzeba wziąć się do pracy. Najlepiej to nie wygląda, ale mamy jeszcze trochę grania przed sobą - zaznacza Kikowski.