Koszykarz latem trafił do stołecznego klubu. Wcześniej grał w Polsce w zdecydowanie mniejszych miejscowościach: Stargardzie Szczecińskim, Kołobrzegu i Krośnie. Inna była także presja nakładana na drużyny, w których występował. - Grałem w mniejszych miejscowościach. Sprawy logistyczne są inne. Trzeba wcześniej wyjechać żeby zdążyć do hali. Godziny trenowania też są zróżnicowane, bo zależy od dostępności obiektów. Mamy hasło rzucone i bardzo mi się to podoba. Ktoś wreszcie w tej lidze powiedział, że mamy zrobić awans. Jesteśmy pierwszą drużyną od wielu lat, która tak ma z góry powiedziane - skomentował plany Legii Warszawa Adam Parzych dla WP SportoweFakty.
- Legia ma swoją markę w Polsce i Europie. Czy jesteśmy rozpoznawalni? Czasami zdarza się, że jak jedziemy autobusem ludzie machają, trąbią. Grając z 'eLką' musimy bardziej wziąć to do siebie i wygrywać żeby ludzie zaczęli nas szanować - dodał koszykarz, który w sobotę zdobył 16 punktów.
W przegranym meczu ze Spójnią Stargard Szczeciński koszykarz na parkiecie spędził ponad 26 minut i był jednym z lepszych zawodników Legii Warszawa. Jego rzuty pozwoliły w czwartej kwarcie zniwelować stratę do gospodarzy. - Zagrałem bardzo słabą pierwszą połowę. Nie wiem, czy oddałem rzut. W drugiej połowie były pozycje, koledzy z drużyny szukali mnie. Trafianie jednak nic nie daje, bo nie zdobyliśmy dwóch punktów i jedziemy znów smutni do domu - ocenił sobotni pojedynek.
Ostatecznie Spójnia wygrała po dogrywce 82:80. Było to pasjonujące, pełne walki i emocji widowisko. Kibice, którzy przybyli na mecz 6. kolejki I ligi będą mieli co wspominać. - Myślę, że początek bardzo słaby z naszej strony. Przewaga dwunastu punktów. Później goniliśmy, odrobiliśmy stratę i na przemian rzucaliśmy i trafialiśmy w ostatnich sekundach. Mecz pełen emocji. Wygrana Spójni, gratulacje dla nich i życzę im jak najlepiej. Przegraliśmy i mamy twardy orzech do zgryzienia. Musimy coś zrobić, żeby było to poukładane, miało ręce i nogi, zacząć grać jak powinniśmy na co nas stać - opisywał boiskowe wydarzenia Adam Parzych.
Za Legią Warszawa trudny tydzień. W sześć dni przegrała trzy spotkania i jej pozycja w ligowej tabeli zdecydowanie się zmieniła. Ekipa ze stolicy uplasowała się w środku stawki a nie w gronie liderów, jak przewidywano przed sezonem. - Trudno nam grać na wyjazdach. Nie graliśmy jeszcze u siebie w domu. Koncentracja gdzieś nam ucieka i małe błędy łatwo są wykorzystywane przez drużyny. Szkoda, ale mamy cel być w play-offach. Wtedy będzie prawdziwa gra i mam nadzieję, że będziemy w lepszej formie - przyznał nasz rozmówca.
Dla Parzycha był to tydzień powrotów. Najpierw zaprezentował się przed publicznością w Krośnie, gdzie spędził ostatnie dwa sezony. Następnie zawitał do Stargardu. To w Spójni zaczynał swoją przygodę na I-ligowych parkietach. - Bardzo fajnie jest zawsze tutaj wracać. Super kibice, miasto i atmosfera - podkreślił koszykarz Legii Warszawa.