Daniel Wall miał być największym wzmocnieniem drugoligowego Rosasportu Radom, który chce wywalczyć awans na zaplecze ekstraklasy. Niestety dla radomskich kibiców wszystko wskazuje na to, że sobotnie spotkanie w Kutnie było dla popularnego "Walusia" ostatnim w barwach Rosasportu.
Wszystko przez skandaliczne zachowanie 26-letniego skrzydłowego, które miało miejsce już po zakończeniu spotkania. Radomianin nie mógł się pogodzić z porażką swojego zespołu i postanowił wyładować emocje na szkoleniowcu "Rosy" Piotrze Ignatowiczu. Zawodnik rzucił się z pięściami na trenera, mając mu za złe zmiany, które ten przeprowadzał podczas spotkania. Na szczęście w porę zareagowali pozostali zawodnicy, którzy zażegnali dalszą bójkę.
W klubie natychmiast wyciągnięto wnioski. W poniedziałek Wall został zawieszony w prawach zawodnika. Na tym jednak nie koniec. Prezes Rosasportu Przemysław Saczywko poinformował, że nie widzi szans na dalszą współpracę z koszykarzem. - Na razie oficjalnie jest zawieszony, ale wstępnie podjąłem decyzję, że z zawodnikiem będziemy musieli się pożegnać - powiedział Saczywko Echu Dnia.
Dalszej współpracy z Wallem nie wyobraża także sobie trener Ignatowicz. - Trener powinien być autorytetem dla zespołu. Ja nie mogę sobie pozwolić na takie traktowanie, aby zawodnik podważał moje decyzje. Dopóki drużyna wygrywała wszystko było dobrze, tworzyliśmy zgrany zespół. W momencie, gdy zaczęliśmy przegrywać zmieniłem system treningowy, zacząłem od wszystkich więcej wymagać i tak zostałem potraktowany. Wiem, że Daniel okazał skruchę i podobno chciał przepraszać, ale ja nie widzę z nim dalszej współpracy - powiedział Ignatowicz.