WP SportoweFakty: Kamień spadł wam z serca po ostatniej bardzo przekonującej wygranej z zespołem z Kłodzka?
Aleksander Filipiak: Może nie tyle kamień spadł nam z serca, co udowodniliśmy przede wszystkim sobie, że ten mecz z Astorią, to był tak naprawdę wypadek przy pracy. Kompletnie nam nie wyszedł i tyle. We wszystkich poprzednich przegranych pojedynkach losy zwycięstwa tak naprawdę ważyły się do samego końca i do samego końca walczyliśmy o te dwa punkty, które dają wygraną.
Chyba wyszliście na ten mecz po solidnym rachunku sumienia i z naprawdę mocnym postanowieniem poprawy, bo we wcześniejszych meczach napsuliście sporo krwi trenerowi i kibicom.
- Nasza bardzo słaba postawa w Bydgoszczy na szczęście nas nie podłamała, tylko bardzo podrażniła naszą sportową ambicję. Powiedzieliśmy sobie kilka ważnych słów i widzieliśmy, że tak dalej być nie może! Mecz z drużyną z Kłodzka we własnej hali był idealnym momentem na przełamanie złej passy.
Po pierwszej połowie prowadziliście siedmioma punktami, więc nie mogliście być w żadnym wypadku pewni wygranej. Co powiedzieliście sobie w szatni, bo cokolwiek to było, ewidentnie podziałało.
- To prawda, do przerwy nasza przewaga nie była zbyt wysoka i kibice nie mogli być do końca przekonani, co do naszego końcowego zwycięstwa. Jednak w szatni powiedzieliśmy sobie, że jak wyjdziemy na drugą połowę, musimy podkręcić tempo i intensywność zarówno w obronie jak i w ataku, no i jak było widać po końcowym wyniku, udało się.
Prawda jest taka, że poza spotkaniem z Astorią nie zawaliliście tak totalnie nawet tych przegranych meczów. Czego zatem w nich zabrakło?
- Fakt, poza Astorią wszystkie mecze były do wygrania. Zabrakło tak naprawdę zimnej krwi, spokoju i doświadczenia, czyli tego, co jest najważniejsze w końcówkach spotkań.
Pierwsze dwa mecze sezonu opuścił Dawid Adamczewski, czyli jeden z dwóch waszych graczy najbardziej ogranych na tym poziomie. Jego pierwsze mecze nie były najlepsze, ale z Kłodzkiem zagrał bardzo dobrze. Myślisz, że to będzie bodziec dla reszty drużyny do lepszej gry?
- Myślę, że każdy zawodnik w naszej drużynie jest ważny i na swój sposób przydatny. Pierwsze mecze graliśmy bez Dawida, miał przerwę w treningach i potrzebował trochę czasu i kilku spotkań, by wejść w odpowiedni rytm. Potrzebujemy jego punktów i rzutów z dystansu. Myślę, że mecz z Kłodzkiem pozwolił mu wrócić na właściwe tory.
Największe zmiany wasz zespół przeszedł w przerwie między sezonami w strefie podkoszowej. Myślisz, że lepsze zgranie, zrozumienie z nowymi graczami z tych pozycji pozwoli wam na płynniejszą grę?
- Tak, mieliśmy spore zmiany w strefie podkoszowej, jednak zaczynamy się coraz lepiej rozumieć i szukać siebie nawzajem, więc myślę, że będzie już tylko lepiej.
Przed wami mecz w Poznaniu, który to zespół po dobrym początku sezonu wyraźnie zwolnił, a wam przydałaby się pierwsza wygrana na wyjeździe...
- Zespół z Poznania jest trochę podobny do nas, również ma kilku ogranych zawodników, zaś resztę składu opiera na swoich młodych graczach. Na pewno nie będzie nam tam łatwo, jednak jedziemy ze 100% nastawieniem, że jesteśmy w stanie to wygrać i zanotować pierwsze wyjazdowe zwycięstwo.
Co będzie twoim zdaniem kluczem, aby wygrać z Biofarmem?
- Kluczem będzie narzucenie swojego stylu gry, trzymanie się przedmeczowych ustaleń i przede wszystkim walka i zaangażowanie, które pokazaliśmy w ostatnim spotkaniu u siebie.
To twój pierwszy sezon na poziomie pierwszoligowym. Co jest dla ciebie największym zaskoczeniem?
- Tak, to mój pierwszy sezon tu. Może nie tyle zaskoczeniem, ale czymś innym niż to, z czym spotkałem się na niższych szczeblach rozgrywkowych jest na pewno to, że tutaj trzeba liczyć się z każdą drużyną, trzeba być skupionym przez równe 40 minut, bo każda chwila nieuwagi jest wykorzystana przez przeciwnika. Kolejną rzeczą jest to, że znacznie szybciej trzeba podejmować decyzje na boisku.