Aleksander Filipiak: Dalej tak być nie mogło!

Po czterech porażkach z rzędu beniaminek pierwszej ligi, Noteć Inowrocław przełamał się w meczu z innym beniaminkiem, Zetkamą Doral Nysą Kłodzko. Spory wkład w końcowy wynik miał rozgrywający Noteci, Aleksander Filipiak, autor 9 punktów i 7 asyst.

WP SportoweFakty: Kamień spadł wam z serca po ostatniej bardzo przekonującej wygranej z zespołem z Kłodzka?

Aleksander Filipiak: Może nie tyle kamień spadł nam z serca, co udowodniliśmy przede wszystkim sobie, że ten mecz z Astorią, to był tak naprawdę wypadek przy pracy. Kompletnie nam nie wyszedł i tyle. We wszystkich poprzednich przegranych pojedynkach losy zwycięstwa tak naprawdę ważyły się do samego końca i do samego końca walczyliśmy o te dwa punkty, które dają wygraną.

Chyba wyszliście na ten mecz po solidnym rachunku sumienia i z naprawdę mocnym postanowieniem poprawy, bo we wcześniejszych meczach napsuliście sporo krwi trenerowi i kibicom.

- Nasza bardzo słaba postawa w Bydgoszczy na szczęście nas nie podłamała, tylko bardzo podrażniła naszą sportową ambicję. Powiedzieliśmy sobie kilka ważnych słów i widzieliśmy, że tak dalej być nie może! Mecz z drużyną z Kłodzka we własnej hali był idealnym momentem na przełamanie złej passy.

Po pierwszej połowie prowadziliście siedmioma punktami, więc nie mogliście być w żadnym wypadku pewni wygranej. Co powiedzieliście sobie w szatni, bo cokolwiek to było, ewidentnie podziałało.

- To prawda, do przerwy nasza przewaga nie była zbyt wysoka i kibice nie mogli być do końca przekonani, co do naszego końcowego zwycięstwa. Jednak w szatni powiedzieliśmy sobie, że jak wyjdziemy na drugą połowę, musimy podkręcić tempo i intensywność zarówno w obronie jak i w ataku, no i jak było widać po końcowym wyniku, udało się.

Prawda jest taka, że poza spotkaniem z Astorią nie zawaliliście tak totalnie nawet tych przegranych meczów. Czego zatem w nich zabrakło?

- Fakt, poza Astorią wszystkie mecze były do wygrania. Zabrakło tak naprawdę zimnej krwi, spokoju i doświadczenia, czyli tego, co jest najważniejsze w końcówkach spotkań.

Pierwsze dwa mecze sezonu opuścił Dawid Adamczewski, czyli jeden z dwóch waszych graczy najbardziej ogranych na tym poziomie. Jego pierwsze mecze nie były najlepsze, ale z Kłodzkiem zagrał bardzo dobrze. Myślisz, że to będzie bodziec dla reszty drużyny do lepszej gry?

- Myślę, że każdy zawodnik w naszej drużynie jest ważny i na swój sposób przydatny. Pierwsze mecze graliśmy bez Dawida, miał przerwę w treningach i potrzebował trochę czasu i kilku spotkań, by wejść w odpowiedni rytm. Potrzebujemy jego punktów i rzutów z dystansu. Myślę, że mecz z Kłodzkiem pozwolił mu wrócić na właściwe tory.

Największe zmiany wasz zespół przeszedł w przerwie między sezonami w strefie podkoszowej. Myślisz, że lepsze zgranie, zrozumienie z nowymi graczami z tych pozycji pozwoli wam na płynniejszą grę?

- Tak, mieliśmy spore zmiany w strefie podkoszowej, jednak zaczynamy się coraz lepiej rozumieć i szukać siebie nawzajem, więc myślę, że będzie już tylko lepiej.

Przed wami mecz w Poznaniu, który to zespół po dobrym początku sezonu wyraźnie zwolnił, a wam przydałaby się pierwsza wygrana na wyjeździe...

- Zespół z Poznania jest trochę podobny do nas, również ma kilku ogranych zawodników, zaś resztę składu opiera na swoich młodych graczach. Na pewno nie będzie nam tam łatwo, jednak jedziemy ze 100% nastawieniem, że jesteśmy w stanie to wygrać i zanotować pierwsze wyjazdowe zwycięstwo.

Co będzie twoim zdaniem kluczem, aby wygrać z Biofarmem?

- Kluczem będzie narzucenie swojego stylu gry, trzymanie się przedmeczowych ustaleń i przede wszystkim walka i zaangażowanie, które pokazaliśmy w ostatnim spotkaniu u siebie.

To twój pierwszy sezon na poziomie pierwszoligowym. Co jest dla ciebie największym zaskoczeniem?

- Tak, to mój pierwszy sezon tu. Może nie tyle zaskoczeniem, ale czymś innym niż to, z czym spotkałem się na niższych szczeblach rozgrywkowych jest na pewno to, że tutaj trzeba liczyć się z każdą drużyną, trzeba być skupionym przez równe 40 minut, bo każda chwila nieuwagi jest wykorzystana przez przeciwnika. Kolejną rzeczą jest to, że znacznie szybciej trzeba podejmować decyzje na boisku.

Komentarze (0)