- Gratulacje dla zespołu z Izmiru, który rozegrał dobre zawody i był zdecydowanie lepszy od nas. Staraliśmy się walczyć, dawaliśmy z siebie wszystko, ale to okazało się za mało na turecką drużynę - przyznał po zakończeniu spotkania Saso Filipovski, opiekun Stelmetu BC Zielona Góra.
Mecz od samego początku nie układał się po myśli mistrzów Polski, którzy nie potrafili sobie poradzić z agresywną obroną gospodarzy. Goście z Zielonej Góry nie mogli przedostać się w strefę podkoszową i musieli uciekać się do rzutów dystansowych (9/30 w całym meczu).
Pinar z kolei konsekwentnie realizował swoją taktykę. Podopieczni Ufuka Sarica szybko przenosili piłkę na pole ataku po zbiórce w defensywie. Kontrataki były "zabójcze" w wykonaniu gospodarzy.
- Gracze Pinaru znakomicie grali na tablicach. Nie mogliśmy sobie z tym poradzić. Mieli wiele ofensywnych zbiórek. Mogli ponawiać swoje akcje - mówił Słoweniec, który nie zadowolony z realizacji założeń w ofensywie swojego zespołu.
- Nie byliśmy wystarczająco cierpliwi w ofensywie. Zabrakło dodatkowych podań, tak aby znaleźć zawodnika na otwartej pozycji. Popełniliśmy także za dużo prostych strat. Musimy wyciągnąć wnioski z tej porażki i nauczyć się grać z takimi drużynami, jak Pinar, które preferują atletyczną i szybką koszykówkę - wyjaśnił Filipovski.