Filip Matczak: BM Slam Stal to groźna drużyna

Filip Matczak w przeszłości reprezentował barwy BM Slam Stal. W niedzielę zrobi wszystko, by Asseco Gdynia odniosło w Kaliszu cenne zwycięstwo.

W ramach 7. kolejki Tauron Basket LigiBM Slam Stal podejmie w Arenie Kalisz obecnie trzeci zespół ekstraklasy, Asseco Gdynia. Podopieczni Tane Spaseva wygrali pięć spośród siedmiu rozegranych meczów. Ostrowski zespół podejdzie do niedzielnego spotkania mocno uskrzydlony dwoma ostatnimi sukcesami. Co może zaważyć o wyniku?

Bez wątpienia postawa Filipa Matczaka. Rzucający zdobywa w tym sezonie średnio na mecz 14,4 punktu, 4,1 zbiórki oraz 1,7 asyst, będąc drugim najlepszym strzelcem Asseco. Co ciekawe, 22-latek w przeszłości reprezentował barwy drużyny BM Slam Stal, czyli najbliższego przeciwnika gdynian. - Była to krótka przygoda, ale miło wspominam czas spędzony w Ostrowie Wielkopolskim. Miałem szansę ogrywać się na I-ligowych parkietach i możliwość rozwoju umiejętności - mówi Filip Matczak.

- Następnie zaufało mi Asseco i bardzo się cieszę, że tu trafiłem. Była to świetna decyzja. Uważam, że to dla mnie idealne miejsce. Odnalazłem się w tutejszym środowisku i czuję, że z sezonu na sezon moja gra wygląda coraz lepiej - opowiada utalentowany polski koszykarz.

Na co powinni uważać w niedzielę goście? - Na pewno musimy być gotowi na lidera Stalówki, Curtisa Millage'a. Jest naprawdę dobrym zawodnikiem. Mimo wszystko trzeba pamiętać, że to cała drużyna gra i nie można skupiać się wyłącznie na jednym graczu - wyjaśnia rzucający. Niemniej, 34-letni Amerykanin stanowi o sile beniaminka. Millage zatrzymał swoje statystyki na imponującym poziomie 22,7 punktu, 5,5 zbiórki, 3,2 asysty i 2,5 przechwytu.

- Stalówka ma naprawdę dobry bilans. To bardzo groźna drużyna, która pokonała PGE Turów i wygrała w Dąbrowie Górniczej. Nie podlega dyskusji, że trzeba uważać i liczyć się z tym zespołem. Myślę, że zarówno BM Slam Stal, jak i my, mamy chrapkę na zwycięstwo w niedzielnym meczu. Kibice mogą się spodziewać ciekawego i zaciętego widowiska - mówi Filip Matczak.

Komentarze (0)