Zmiany na stanowisku prezesa Turowa. Piotr Ignatowicz: Nie przeszkadza mi to

Po złożeniu dymisji przez Jana Michalskiego PGE Turów Zgorzelec nadal nie ma swojego prezesa. Częste roszady na tym stanowisku nie odbijają się jednak negatywnie na postawie zespołu. - Nie przeszkadza nam to - przyznaje trener Piotr Ignatowicz.

To nie jest łatwy sezon dla klubu z przygranicznego miasta. Ograniczony budżet wynikający z konieczności spłaty zadłużeń sprawił, że czarno-zieloni nie odnoszą jak na razie takich triumfów do jakich zdążyli już przyzwyczaić swoich kibiców na przestrzeni kilku ostatnich lat. Zespół z bilansem dwóch zwycięstw i pięciu porażek zajmuje dwunaste miejsce w 17-zespołowej TBL.

Pewien niepokój wprowadzają także dość spore i częste zmiany we władzach zgorzeleckiego klubu. Blisko dwa tygodnie temu Waldemara Łuczaka na stanowisku prezesa zastąpił Jan Michalski, który sprawował tą funkcje w latach 2008-2011. Po przegranych wyborach parlamentarnych były już senator powrócił na swoje stanowisko, ale nie zagrzał go na długo. Wystarczyło bowiem zaledwie 11 dni ”urzędowania”, by podał się on do dymisji. Według oficjalnego komunikatu decyzja ta została podjęta ”z uwagi na dobro klubu i koszykówki w Zgorzelcu”. Nieoficjalne doniesienia mówią zaś wprost: fakt posiadania prezesa związanego do tej pory z obecną partią opozycyjną nie będzie sprzyjał rozmowom na temat przedłużenia umowy sponsorskiej. Koszykarski Turów ma bowiem zapewnienie finansowania jego działań przez Polską Grupę Energetyczną tylko do końca bieżącego sezonu.

- My staramy się koncentrować na tym, co musimy robić i co znamy najlepiej - komentuje zaistniałe zamieszanie trener aktualnych wicemistrzów Polski, Piotr Ignatowicz. - Do nas należy praca na parkiecie, trenowanie i rozgrywanie meczów. To wykonujemy i na tym się skupiamy. Dopóki nikt nie przychodzi i nie mówi, że dzieje się coś złego, to my kontynuujemy naszą pracę i staramy się funkcjonować tak, jakby nie było żadnych roszad na tym stanowisku - mówi opiekun koszykarzy z przygranicznego miasta.

Jak na razie nie wiadomo kiedy podane zostanie nazwisko nowego sternika klubu. Próżno szukać także oficjalnych informacji o tym, jaka funkcja przypadła Waldemarowi Łuczakowi, który stał na czele klubu przez cztery ostatnie lata.

Te roszady nie mają jednak negatywnego wpływu na postawę samego zespołu. Czarno-zieloni pokonali w minioną sobotę MKS Dąbrowę Górniczą 96:85 i teraz przygotowują się do meczu z Helios Suns Domzale w ramach FIBA Europe Cup, które może okazać się kluczowe w aspekcie awansu do kolejnej rundy.

- Nie przeszkadza mi to zamieszanie bo szczerze mówiąc nie czytam tych wszystkich doniesień. Na pewno nie jest łatwo, ale tak jak powiedziałem: przychodzimy codziennie na treningi, a ponadto towarzyszy nam szalone tempo ponieważ zagramy teraz we wtorek i w piątek. Naprawdę nie mamy więc czasu aby się nad tą sprawą zastanawiać - dodał Piotr Ignatowicz.

Komentarze (1)
avatar
Michalik józef
24.11.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Miało być San Franciso a jest powrót na ściernisko. W tej hali teraz zróbcie festival Kebabów!