Pierwsza część meczu w Arenie Toruń zapowiadała ogromne emocje. Pierwszą kwartę pod swoje dyktando rozegrali gospodarze, zaś później inicjatywę przejęli goście ze Starogardu Gdańskiego. Jak się później okazało, był to tylko mały wypadek przy pracy zawodników Polskiego Cukru Toruń.
- Pierwsze dwadzieścia minut było strasznie ospałe z naszej strony. Chyba chcieliśmy to wygrać zbyt małym nakładem sił. Polpharma z kolei zaprezentowała się dobrze, rzuciła prawie czterdzieści punktów i doprowadziła do remisu. To zdecydowanie za dużo - stwierdził po meczu Łukasz Wiśniewski, kapitan Twardych Pierników.
Kolejny raz w tym sezonie torunianie dobrze spisywali się w ofensywie, zaś przez moment mieli problemy z grą defensywną. - Na szczęście w drugiej połowie nasza obrona funkcjonowała już bardzo dobrze i rywale powiększyli swój dorobek zaledwie o szesnaście punktów. O atak z kolei nie musieliśmy się martwić - dodał Wiśniewski, który nie chciał podjąć się indywidualnej oceny swojego występu.
- 21 punktów przewagi i solidna gra w drugiej połowie to bardzo dobry występ. Konsekwentna gra w obronie w trzeciej i przede wszystkim w czwartej kwarcie doprowadziły do tego, że Polpharma, mówiąc kolokwialnie, "pękła" - zakończył 31-letni koszykarz.