Kapitan poprowadził Legię do wygranej. "Trener i koledzy powtarzają mi, żebym rzucał"

Ekipa Legii stoczyła w Bydgoszczy naprawdę trudny bój z Astorią. Ostatecznie go wygrała, jednak w jej grze nadal widać wiele mankamentów. Ale w środę była znacznie lepsza w jednym aspekcie - tym konkretnie dającym wygrane - skuteczności rzutów z gry.

Astoria dzielnie walczyła przez całe spotkanie. Lepiej zbierała, zwłaszcza w ataku. Ten element wygrała różnicą aż 12 zbiórek! Dzięki temu mogła ponawiać swoje akcje, ale z ich skutecznością był już większy problem. Ponadto była nieznacznie lepsza, jeśli chodzi o statystykę przechwytów i strat, których miała mniej od Legii. Jednak znakomita skuteczność graczy ze stolicy sprawiła, że to oni z parkietu schodzili zwycięscy.

- Cieszy nas bardzo ta wygrana. Na pewno stoczyliśmy ciężki bój. Był to mecz walki i to nie tylko w cudzysłowie. Mam do moich zawodników pewne pretensje, szczególnie o zbiórkę, którą przegraliśmy. Byliśmy za mało twardzi w tym aspekcie, bo Astoria zebrała nam zdecydowanie za dużo piłek. Jej podstawowi gracze sprawili nam duży kłopot, co też skutkowało tym, że dokonywałem wielu zmian, bo szukałem graczy w najlepszej dyspozycji. Cieszymy się z tego zwycięstwa, bo to bardzo trudny teren - podsumował spotkanie trener Legii, Michał Spychała.

Jeden z najlepszych meczów w sezonie rozegrał kapitan legionistów, Łukasz Wilczek. Zdobył 19 punktów, najwięcej w sezonie, do czego dołożył 6 asyst. - Chciałbym pogratulować zawodnikom Astorii, bo postawili nam naprawdę wysoko poprzeczkę i przez to nie był to dla nas łatwy mecz. O tym, jak mocno walczyli, najlepiej mówi liczba ich zbiórek na atakowanej tablicy - 17. Ale na pewno chciałbym też pogratulować sobie i moim kolegom z zespołu, bo, jak też trener powiedział, nie jest to łatwy teren, ale wywozimy z niego dwa punkty i już możemy myśleć o następnym meczu - powiedział po spotkaniu.

Łukasz Wilczek zaimponował w Bydgoszczy formą strzelecką
Łukasz Wilczek zaimponował w Bydgoszczy formą strzelecką

Gracz Legii bardzo zaskoczył rywali swoją dyspozycją, zwłaszcza strzelecką. Trafił 3 z 4 rzutów zza łuku, co nie zdarza mu się często, żeby nie powiedzieć, że po prostu rzadko. - Codziennie trenuje nie tylko trójkę, ale ogólnie rzut. Na pewno sporą zasługą tego, że zaczynam trafiać, jest rola trenera i kolegów z drużyny, którzy mi cały czas powtarzają, żebym rzucał. Dodają mi tej pewności i ona jest ze mną - powiedział o swoim środowym występie Wilczek.

- Ja tu się wtrącę - jak powiedział, tak zrobił Michał Spychała. - U Łukasza nie był kłopotem jakiś procent rzutów, tylko decyzyjność. Nawet przy tej trzeciej trójce taki lekki przytup zrobił, a powinien był się od razu zdecydować na oddanie rzutu i myślę, że skutek byłby ten sam i ja się z tego bardzo cieszę - odniósł się do skuteczności swojego gracza trener Legii.

Czasu na odpoczynek nie ma wiele. Kolejny mecz legioniści zagrają w sobotę, u siebie. I to dosłownie u siebie. Po wielu miesiącach wracają bowiem do swojej hali na Bemowie. Ich rywalem będzie Zetkama Doral Nysa Kłodzko, zespół własnego parkietu, który jako jedyny spośród grona pierwszoligowców, na wyjeździe w tym sezonie jeszcze nie wygrał. Spotkanie zaplanowano na godzinę 18:00.

Komentarze (0)