Drużyna z Podkarpacia do pojedynku z mistrzem Polski przystąpiła mocno osłabiona. Choroba dopadła Rossa Neltnera, a Gredy Reynolds jest kontuzjowany. Żeby tego wszystkiego nie było mało to Marek Miszczuk i Vitalij Kovalenko zagrali - pierwszy tuż po przebytej chorobie, drugi - narzekający na ból pleców. Wszystkie te przeciwności nie były w stanie sprawić, aby licznie zgromadzona publiczność w jarosławskiej hali(2500 osób) narzekała na brak emocji, których było aż nadto.
Pierwsza kwarta rozpoczęła się od dominacji miejscowych. Pomimo punktów Ronnie Burrela po akcji 2+1 - Jarosławianie szybko przeszli do ofensywy. Celne "trójki" Quintona Daya i Tomasza Celeja sprawiły iż Znicz po 4. minutach gry prowadził 10:6. Reakcja trenera gości - Tomasa Pacesasa była natychmiastowa - poprosił o przerwę na żadanie. Energicznie reagujący szkoleniowiec znad morza sprawił iż po krótkiej naradzie jego podopieczni zdobyli 6. punktów z rzędu i wyszli na prowadzenie(12:10). Po chwilowym przestoju jarosławianie ponownie zaczęli grać swoje – 4. punkty Chada Timberlake`a. W samej koncówce dobrą zmianę wśród przyjezdnych dał Patrick Burke, którego obawiano się w Jarosławiu. Dzięki punktom wspomnianego środkowego i Dawida Logana po 10. minutach Sopocianie prowadzili 21:18.
Druga kwarta przebiegała w ferworze walki "kosz za kosz" i żadnej ze stron nie udało się uzyskać bezpiecznego dystansu. Po 15. minutach gry wynik na tablicy świetlnej widniał 32:34. Obraz gry już do końca drugiej odsłony nie uległ zmianie i tuż przed syrena na długą przerwę zryw Znicza spowodował, że to oni schodzili do szatni z zaliczką dwóch "oczek" prowadząc 40:38.
Można śmiało powiedzieć, że o losach końcowych meczu przesądziła właśnie trzecia kwarta, która przyjezdni wygrali 31:17.
Rozpoczęło się od znaczącej przewagi Asseco Prokomu. Cztery punkty Logana i dwa Koko Archibonga, oraz jeden osobisty Filipa Dylewicza spowodowały, iż na prowadzeniu po raz kolejny był mistrz Polski (45:42). Drużyna znad Sanu jednak nie składała broni i robiła co tylko w jej mocy aby rywale nie odjechali. Kapitalnie grający w tej odsłonie Logan wraz z Dylewiczem sprawiali, że ich zespoł małymi krokami uzyskiwał coraz to większe prowadzenie. Wśród miejscowych w tej kwarcie dwoił się i troił Timberlake – regularnie zdobywając punkty. W obronie jednak Jaroslawianie nie mogli powstrzymać Patricka Burke`a, który po czterech punktach z rzędu wyprowadził w 28. minucie swój zespół na 13. punktowe prowadzenia 65:52. Wynik meczu przed ostatnią odsłoną dwupunktowym rzutem ustalił Przemysław Zamojski (57:69).
Wypracowana znacząca przewaga w trzeciej kwarcie nie zwiastowała tego co zdarzyło się w ostatniej odsłonie. Nikt także z licznie zgromadzonej publiczności nie wierzył, że grający w osłabieniu i zmęczony Znicz jest w stanie nawiązać jeszcze wyrównaną walkę i doprowadzić do remisu.
Jarosławianie rozpoczęli z wielkim animuszem i złością. Celnie z pół dystansu przymierzył Marek Miszczuk, spod kosza trafił Artur Mikołajko, oraz 4. punkty Chada Timberlake`a sprawiły, że przewaga gości znad morza zaczęła topnieć. Ciężar gry na siebie po stronie Prokomu wziął Burrell - najpierw trafiając spod kosza, a później odpowiadając na rzut zza linii 6.25 Miszczuka. Znicz pomimo szybkich odpowiedzi rywali nie ustępował, choć w 35. minucie przegrywał 70:82. Widząc zmęczenie swoich koszykarzy trener - Dariusz Szczubiał poprosił o przerwę. Po wznowieni jarosławianie chyba już ostatni raz postanowili spróbować dogonić przeciwnika. "Trójka" Celeja i 2."oczka" Timberlake`a sprawiły, że wiara w korzystny rezultat znów powróciła, a szkoleniowiec przyjezdnych natychmiast poprosił o krótką naradę. Słowne reprymendy trenera gości - jednak nie podziałały mobilizująco na graczy z Sopotu. Gdy do końca spotkania pozostało 135. sekund - celnym rzutem za trzy punkty popisał się Timberlake - niwelując minimalnie straty do rywali(81:84). Widzący co się dzieje z jego drużyną Pacesas ponownie poprosił o przerwę. Po wznowieniu gracze mistrza Polski nie potrafili skutecznie zakończyć akcji zdobyczą punktową, a Tomasz Celej skopiował wyczyn swojego kolegi - trafiając zza linii 6.25 i tym samym doprowadzając do remisu 84:84. Jak się później okazało było to wszystko na co było stać koszykarzy beniaminka z Podkarpacia. W ostatniej minucie meczu zmęczeni jarosławianie nie byli powstrzymać ostro grających rywali i musieli pogodzić się z porażka. Ostatecznie spotkanie zakończyło się zwycięstwem Asseco Prokomu Sopot 90:84.
Sokołów Znicz Jarosław - Asseco Prokom Sopot 84:90 (18:21, 22:17, 17:31, 27:19)
ZNICZ: C.Timberlake 23 (1), Q.Day 19 (2), T.Celej 19 (3), B.Diduszko 9 (1), M.Miszczuk 5 (1), V.Kovalenko 4, A.Mikołajko 3, G.Kukiełka 2, K.Nowak 0;
PROKOM: D.Logan 27 (3), F.Dylewicz 19, P.Burke 14, R.Burrell 12 (1), P.Zamojski 10 (2), P.Szczotka 4, T.Brazelton 2, A.Archibong 2, A.Hrycaniuk 0.