Minuta, która pogrążyła King Wilki Morskie Szczecin

King Wilki Morskie Szczecin do połowy trzeciej kwarty w spotkaniu z Asseco Gdynia idealnie realizowały przedmeczowe założenia. Później jednak przyszedł moment, który pogrążył plan Marka Łukomskiego i szczecinianie przegrali 65:71.

W połowie trzeciej kwarty, po celnym rzucie wolnym Łukasza Majewskiego, King Wilki Morskie Szczecin prowadziły już siedmioma punktami i były na najlepszej drodze do odniesienia następnego zwycięstwa w Tauron Basket Lidze.

Tym bardziej, że goście mieli kolejne szanse na zwiększanie swojej przewagi. Dwukrotnie pomylił się jednak Majewski, niecelny rzut oddał także Korie Lucious. W sporcie często bywa tak, że niewykorzystane szanse lubią się mścić.

Nie inaczej było w tym przypadku. Gdynianie w niecałą minutę trafili trzy trójki z rzędu i ponownie objęli prowadzenie! Serię zaczął Przemysław Żołnierewicz, którą przypieczętował Sebastian Kowalczyk.

- Kluczowym momentem spotkania były trzy "trójki" z rzędu w wykonaniu gospodarzy. Za łatwo pozwoliliśmy gospodarzom na rzuty z otwartych pozycji. Asseco odzyskało rytm gry i później trudno było nam ich powstrzymać - mówił w rozmowie z naszym serwisem Marek Łukomski.

Ze słowami swojego trenera zgadza się Łukasz Majewski, który po części był zamieszany w całą sytuację. To on oddawał niecelne rzuty, a przy okazji nie upilnował Żołnierewicza.

- Mieliśmy siedem oczek przewagi i wszystko wydawało się, że jest pod kontrolą. Daliśmy gospodarzom zdobyć szybkie dziewięć punktów i to ustawiło mecz. Szkoda, bo mogliśmy wygrać ten pojedynek. Czujemy duży niedosyt - zaznacza Majewski.

King Wilki Morskie Szczecin z bilansem 6:7 zajmują dziewiąte miejsce. - Bilans mamy teoretycznie niezły, ale niestety zanotowaliśmy wpadki, które ciągną się za nami. Mowa tutaj o meczu z Siarką Tarnobrzeg. Mam nadzieję, że na końcu sezonu nie będzie nam brakować zwycięstw w takich spotkaniach - dodaje kapitan szczecińskiej drużyny.

W ostatnim czasie zespół Łukomskiego znacząco poprawił swoją defensywę, ale czy nie odbyło się to kosztem gry w ataku? - Dużo pracujemy nad obroną i ona naprawdę nie wygląda źle. Wiele osób chwali nas za defensywę. Często bywa, że jak dużo daje się w obronie, to później nieco brakuje sił w ataku. W Gdyni zabrakło łatwych punktów, ale także rzutów z otwartych pozycji - komentuje gracz Wilków.

Komentarze (0)