Donaldas Kairys wyrzucony do szatni. "W obu sytuacjach miałem rację".

Koszykarze Energi Czarnych Słupsk w środę doznali pierwszej porażki we własnej hali w obecnym sezonie Tauron Basket Ligi, ulegając MKS Dąbrowa Górnicza. Słupszczanie jednak od połowy trzeciej kwarty musieli radzić sobie bez swojego szkoleniowca.

Donaldas Kairys pierwszym przewinieniem technicznym został ukarany w pierwszej połowie, kiedy podważając decyzję sędziów wtargnął na parkiet. Drugie otrzymał natomiast w połowie trzeciej kwarty głośno domagając się odgwizdania błędu drużyny przyjezdnej. W konsekwencji musiał opuścić boisko i udać się do szatni.

- Oczywiście w pierwszej sytuacji moje zachowanie zdecydowanie należało ukarać przewinieniem technicznym, ponieważ wszedłem na parkiet, także była to łatwa decyzja dla arbitrów. W drugiej sytuacji natomiast jestem pewien, że Piotr Pamuła wyprowadzając piłkę biegał po linii końcowej, co jest niedozwolone w przepisach koszykówki. Dla nas była to bardzo ważna akcja, ponieważ poprzednią udało nam się wybronić i zaczęliśmy łapać swój rytm. Poszedłem do komisarza, żeby się upewnić, czy mam rację. Chciałem poprosić o powtórkę wideo i spytać, czy w jakiś sposób można cofnąć tę akcję. Chciałem również porozmawiać z sędzią głównym, za co zostałem ukarany drugim przewinieniem technicznym. Jestem pewny, że w obu sytuacjach miałem jednak rację - w pierwszej sytuacji my nie popełniliśmy błędu, natomiast w drugiej dąbrowianie tak. Przeanalizuję to na pewno jeszcze na wideo, ale takie jest moje zdanie na ten temat - skomentował całą sytuację sam zainteresowany.

Mimo niezbyt dobrej postawy na przestrzeni meczu koszykarze ze Słupska niemal do samego końca mieli szansę na zwycięstwo. Na cztery minuty przed końcem meczu objęli nawet prowadzenie i wydawało się, że przejęli inicjatywę. W końcówce więcej zimnej krwi zachowali jednak goście i to oni wywieźli z Hali Gryfia cenne dwa punkty.

- Od początku meczu drużyna z Dąbrowy Górniczej wręcz zasuwała po całym parkiecie i konsekwentnie wykonywała swoje zadania. Zagrali naprawdę dobrze, a dla nas był to bardzo ciężki pojedynek. Wciąż brakuje nam jednego zawodnika podkoszowego oraz kilku zawodników jest kontuzjowanych - mówił opiekun Energi Czarnych.

- W ostatnich meczach Jerel oraz Folarin muszą grać bardzo dużą liczbę minut, a to nie pozwala nam na grę w defensywie w taki sposób, w jaki byśmy chcieli. Od początku przygotowań do tego meczu bardzo skupiliśmy się na zbiórkach oraz ochronie tablicy, ale niestety nie udało nam się tego zrobić. Do tego dołożyliśmy jeszcze 17 strat, przez co MKS zdobył dwadzieścia bardzo łatwych punktów. Takie błędy nie powinny nam się przydarzać, tym bardziej, że wynikały one z naszej niefrasobliwości - zakończył Kairys.

Komentarze (0)