Doświadczony rzucający w ostatnich dniach nabawił się kontuzji pachwiny. Nie jest ona groźna, ale nikt w klubie nie chciał ryzykować pogłębienia urazu.
- Pechowo naciągnąłem pachwinę na jednym z ostatnich treningów przedmeczowych. Trener powiedział, że nie ma sensu ryzykować moim zdrowiem i dlatego odpocząłem. Aczkolwiek gdyby to był mecz w play-offach, to z pewnością bym wystąpił - podkreśla Mantas Cesnauskis, który na dniach ma wrócić do treningów.
- W poniedziałek mam badanie USG, które dokładnie pokaże, jak poważna jest kontuzja. Myślę, że przez najbliższe cztery-pięć dni będą pauzował - mówi zawodnik, który po odejściu Tomasza Śniega stał się nominalnym zastępcą Jerela Blassingame'a na pozycji rozgrywającego.
W niedzielnym meczu Amerykanin na parkiecie spędził aż 33 minuty, zdobywając w tym czasie 12 punktów i 10 asyst. Dla zespołu ze Słupska dobrą informacją jest za to powrót do składu Demonte Harpera.
- Mamy większą rotację, co powoduje, że możemy grać na sporej intensywności - przyznaje Cesnauskis, który nie ukrywa, że czeka już na powrót na boisko.
- Fatalnie się ogląda mecze z ławki rezerwowych. Wszystko się wydłuża. Chciałbym drużynie pomóc, a nie mogłem. Cieszę się jednak, że koledzy wykonali zadanie - wyjaśnia.