Anwil Włocławek pokonał w poniedziałek Polski Cukier Toruń i dla drużyny Igora Milicicia była to już jedenasta wygrana w tym sezonie. Tym samym Anwil zrównał się w tabeli bilansem (11:4) z... Polskim Cukrem. Przed meczem goście byli wyżej w tabeli od włocławian, ale zwycięstwo włocławian pozwoliło im przeskoczyć rywala w hierarchii ligowej. Obecnie Anwil zajmuje trzecie, a Polski Cukier czwarte miejsce.
- To była walka na całego! Wszystko to, co mieliśmy zrobić, zrealizowaliśmy w 105 procentach, a każdy kto wszedł na parkiet, zagrał jak rottweiler! - cieszył się po zwycięstwie nad Polskim Cukrem Toruń Robert Tomaszek, kapitan włocławskiej drużyny.
Anwil zagrał przede wszystkim bardzo skutecznie w defensywie, pozwalając zdobyć rywalom ledwie 67 punktów. Dla toruńskiego klubu, który wcześniej rzucał w każdym meczu ponad 81 oczek, to spory cios.
- Każdy był na swoim miejscu i myślę, że wszyscy widzieli, że pokonaliśmy naszego rywala defensywą. Zawodnicy Polskiego Cukru mieli wielkie trudności ze znajdowaniem czystych pozycji, bo każdy grał nie tylko mądrze, ale walczył na całego. Jestem bardzo dumny z moich kolegów i trenerów, którzy nas świetnie przygotowali do tego spotkania - dodał Tomaszek.
Anwil wygrał po raz trzeci z rzędu i już dawno zapomniał o przedświątecznej porażce ze Stelmetem Zielona Góra. Zapomnieli także fani Anwilu, którzy znowu - szósty raz na osiem spotkań w tym sezonie - stawili się w Hali Mistrzów w liczbie ponad trzech tysięcy gardeł.
- Uwielbiam takie mecze. Uwielbiam mecze, gdy pod koszem idą łokcie, a człowiek cały czas słyszy z trybun zachętę do tego, aby walczył jeszcze mocniej. Jesteśmy dumni z takich fanów i mam nadzieję, że oni są dumni z naszej gry - zakończył center Anwilu.