Asseco Gdynia wpadło w dołek?

Tylko jedno zwycięstwo w czterech ostatnich spotkaniach odniosła ekipa Asseco Gdynia. Podopieczni Tane Spaseva w sobotę mogą się zrehabilitować w starciu z Siarką Tarnobrzeg.

23 grudnia gdynianie przegrali na parkiecie mistrza Polski 57:100, ale z tej porażki nikt w klubie większych wniosków nie wyciągał. Tym bardziej, że Tane Spasev dał odpocząć najlepszym zawodnikom.

Kilka dni później żółto-niebiescy zrehabilitowali się i pokonali na własnym parkiecie King Wilki Morskie Szczecin. Wydawało się, że napędzeni dobrą energią podopieczni Spaseva uporają się z kolejnym rywalem, którym była Polpharma Starogard Gdański. Kociewskie Diabły przed tamtym spotkaniem zamykały tabelę Tauron Basket Ligi. Tymczasem gdynianie musieli przełknąć gorycz porażki. Goście przegrali aż 46:76!

W ostatnia niedzielę gracze Spaseva na własnej skórze przekonali się o sile Energi Czarnych Słupsk. Goście wygrali 86:66. Gdynianie po raz pierwszy w tym sezonie przegrali dwa spotkania z rzędu

- Słupszczanie byli od nas lepsi. Zdobywali punkty na wiele różnych sposobów, zarówno spod kosza, jak i na dystansie. Nie ukrywam, że wpadliśmy w mały dołek. Mam nadzieję, że z niego wyjdziemy i zaprezentujemy się lepiej w kolejnym spotkaniu - przyznaje Jakub Parzeński, podkoszowy Asseco Gdynia.

Słupszczanie w niedzielnym meczu wykorzystywali każdy najmniejszy błąd w obronie gdynian. Gospodarzy niemiłosiernie karcił Cheikh Mbodj, który wymusił aż 14 przewinień. Koszykarze Energi Czarnych nie ukrywają radości ze zwycięstwa na trudnym terenie.

- To dla nas bardzo cenna wygrana. Tym bardziej, że ostatnio przegraliśmy z MKS-em Dąbrowa Górnicza. Nie ma co ukrywać, że w Gdyni nigdy nie gra się łatwo. Obawialiśmy się tego spotkania. Postawiliśmy jednak bardzo trudne warunki, dobrze graliśmy przez cały mecz i zasłużenie sięgnęliśmy po zwycięstwo - komentuje Łukasz Seweryn, kapitan Energi Czarnych Słupsk.

Gdynianie już w sobotę mogą się zrehabilitować za ostatnie porażki. Rywalem podopiecznych Spaseva będzie Siarka Tarnobrzeg, która na własnym parkiecie potrafi sprawić spore problemy rywalom.

Źródło artykułu: